piątek, 30 stycznia 2015

WYNIKI ANKIETY

   No dobrze... nie ma potrzeby przedłużać. Wynik jest oczywisty. Na pytanie: Jesteś za sprzedażą pigułki "dzień po" bez recepty? Jednogłośnie odpowiedzieliście, że TAK. Osobiście popieram to zdanie i cieszę się, że większość czytelników też tak sądzi.
Chciałbym podziękować za udział w ankiecie i zachęcam do dalszej aktywności.

NOWA ANKIETA

   Ankieta dotycząca pigułki "dzień po" dobiega końca i chciałbym w jej miejsce wstawić nową. Bardzo byłbym wdzięczny za równie aktywny udział. Z tego co pamiętam dawałem już podobną ankietę, jednak frekwencja była marna... Mam nadzieję, że tym razem się ona zwiększy- może czytelników przybyło, nie wiem. Prosiłbym o szczere odpowiedzi.
   Będzie ona dotyczyć wieku w jakim jesteście. Chcę wiedzieć czy moje przesłania, przemyślenia i niekiedy głupoty trafiają do młodych czy starszych ludzi. Dziękuję serdecznie za udział.

TRZYMAJCIE SWOJE SERCA NA SMYCZY PRZEDE MNĄ

   Wiem, że jestem miły, kochany, przystojny, dojrzały, rozważny i rozmowny... tak przynajmniej mnie określacie. Wiem również, że łatwo się w takim człowieku zakochać, zwłaszcza jeśli jest przeciwieństwem tradycyjnego stereotypu mężczyzny.
Boli mnie bardzo fakt, że zawsze gdy kogoś ostrzegam ta osoba się broni... mnie to nie dotyczy, spokojnie, starczy mi pisanie, chcę byś po prostu był. Tak się składa, że 5 dziewczyn pod rząd tego nie wytrzymało i zrezygnowały z kontaktu ze mną. Zostawiły mnie i od tak odeszły. Chciałem z nimi pisać nadal, tak jak na początku. Wbrew swoim zapewnieniom nie udało im się wytrwać do końca.
Może jestem silniejszy... też się zakochiwałem, ale byłem wytrwały.
Jeśli ktoś decyduje się na pisanie ze mną w dość bliski sposób to musi sobie zdawać sprawę z konsekwencji. Wiem, że to brzmi narcystycznie, nie piszę tego od tak... piszę to z 4- letniego doświadczenia.

Chciałem jeszcze napisać, że nie żywię do tych osób urazy. Tak zdecydowały, chciały się ode mnie uwolnić i zrobiły to. Dziś 30 stycznia 2015 roku odeszła kolejna osoba, przeczytałem wiadomość jakieś 15 min. temu. Możliwe, że ta osoba przeczyta ten wpis. Nie jestem zły, jestem smutny.

czwartek, 29 stycznia 2015

CO POJAWIŁO SIĘ W MOIM OSTATNIM ŚNIE...


Wiecie co to? ;> Kto zgadnie?

WIT. C - UZUPEŁNIENIE

   Hej! Po rozmowie z pewną osobą postanowiłem zrobić uzupełniający wpis na temat witaminy C, o której pisałem niżej. Wspomniałem o jej działaniu i zastosowaniu, ale nasuwają się częste pytania.

Jak ona smakuje?
Czy odczuwa się jej działanie? 
Czy faktycznie pomaga?
Którego producenta wybrać by się nie nabrać na jakaś podróbkę?
Czy zwiększa odporność?

Te i inne wątpliwości postaram się rozwiać w tym oto wpisie. Opisując smak witaminy C nie zaskoczę Was- to na pewno. Jest kwaśna i to bardzo! Jak chyba wspominałem należy ją rozpuścić w szklance osłodzonej wody lub (jak to robię) słodkim soku. Bardzo dobrze sprawdzają się tu owocowe syropy do rozcieńczania. Wtedy letnią wodę (pamiętajcie, żeby nie była gorąca bo witamina jest bardzo nietrwała w wysokiej temp.) "zasmaczam" sokiem i dosypuję do tego płaską łyżeczkę witaminy. Rozpuszcza się dość wolno, ponieważ to krystaliczny proszek.
Witamina działa. Choć od razu napisze, że nie działa ona w nadprzyrodzony sposób. Jeśli dopadła nas ciężka choroba i leżymy już w łóżku to od jednej dawki np. wieczorem... rano nie będziemy nowonarodzeni. Uprzedzam by niektórym nie wpadło takie coś do głowy. Niczego nie wyleczy się po jednym dniu.
Najlepiej sprawdza się ona w momencie gdy nas coś "chwyta". Czujemy pierwsze objawy choroby: osłabienie, pobolewanie gardła, szczypanie w nosie, dreszcze. Wtedy, jeśli szybko zadziałamy możemy nie dopuścić do zachorowania. To akurat sprawdziłem na sobie. Gdy zaczyna boleć mnie gardło bombarduję się dawką witaminy i na drugi dzień nie odczuwam już nieprzyjemnego drapania. Gdyby istniało hasło reklamujące witaminę brzmiałoby ono tak: Zwalcz chorobę zanim się ona pojawi. Tak działa kw. askorbinowy.
Polecam brać ją również na etapie obniżonej odporności. Gdy naszym środowisku, otoczeniu znajdują się chore osoby. Wtedy nie trzeba brać jej kilka razy dziennie w takich dawkach jak przy chorobie.
Jeśli chodzi o ilość chciałbym jeszcze napisać coś co sami zaobserwowaliśmy w pracy. Jeśli organizm potrzebuje witaminy to będziecie o tym wiedzieć. Jeśli jej nadmiar nie będzie tolerowany... to również da o sobie znać (pod postacią ewentualnego rozwolnienia). Oczywiście każdy organizm może inaczej zareagować, ale bez paniki. Na sobie sprawdziłem i spokojnie mógłbym polecić:
2 dawki dziennie - gdy dbamy o odporność
3 dawki dziennie - gdy czujemy się nieswojo
4-5 dawki dziennie - podczas choroby
...i tak jak pisałem. Płaska łyżeczka na szklankę (dla odważnych pół szklanki). Chodzi o to by w jednej dawce był zawarty 1g witaminy. Oczywiście nic na oko nie sprawdzaliśmy. Dawka została zważona przez nas na wadze analitycznej w laboratorium. Z ampułki wysypaliśmy proszek i po wsypaniu na łyżeczkę otrzymaliśmy taką płaską.
Ostatni wątek jaki chciałem poruszyć wyjaśnia, którą witaminę C wybrać. Czysta witamina jest jedna. Dlatego jeśli na etykiecie opakowania widnieje napis: kwas l-askorbinowy z ważnym nr CAS: 50-81-7 to macie pewność, że to jest to czego szukacie. Jeśli producent wydał to do obrotu z taką nazwą i numerem to zostało to sprawdzone przez inspektorów. Jeśli zdecydujecie się na kupno warto zwrócić też uwagę czy wspomnieli o certyfikacie. Powinni też dołączyć go w przesyłce.

Cóż... myślę, że to chyba tyle. Jeśli ktoś będzie miał jeszcze jakieś wątpliwości to zapraszam. :)

środa, 28 stycznia 2015

Bądź szczęśliwy, ale nie przesadzaj,
Nie przesadzaj bym czuła ból.
Ciesz się w ukryciu, w ukryciu tym trwaj.
Bezwiednie, nieumyślnie,
Cierpieniem wypełniaj.
Bez znaczenia to wszystko,
Ja się nie liczę.
Walcz o swoje i buduj przyszłość. 
Ja wytrwam, dla Ciebie. 
Wytrwam i przemilczę...
Dopóki słów Twych nie zobaczę.

niedziela, 25 stycznia 2015

NAJLEPSZA SCENA TVD ep. 11

Elena rozpala mnie coraz bardziej (dosłownie)- świetna dziewczyna!
Wyciąłem jedną scenę z udanego moim zdaniem odcinka. Był idealny.


sobota, 24 stycznia 2015

POD PAJĘCZYNĄ CZASU

   Jejku... długo szukałem tych utworów. Część debiutowała w filmie: "Powrót do przyszłości"- świetny klasyk lat 90. Dla niektórych mogą być nudne i przestarzałe, ale uwielbiam je. Nie pozostaje nic tylko położyć się wygodnie na plecach, zamknąć oczy i wsłuchać się w te cuda.








piątek, 23 stycznia 2015



WITAMINA C- czyli coś czego nie wiecie.

      Długo zbierałem się na to by napisać o niej publicznie i w końcu nadeszła odpowiednia chwila.
Jak zapewne kilka osób wie, pracuję w firmie zajmującej się analityką i tematy leków są u nas na porządku dziennym. Pewnego dnia kolega z pracy (60-paro letni) poruszył temat pewnej książki pt. "Ukryte Terapie". Została ona napisana przez polskiego naturoterapeutę Jerzego Ziębę. Oto ona:



Opisuje w niej wszystko to co jest tuszowane przez lekarzy i przemysł farmaceutyczny. Uwagę wszystkich przykuł rozdział o witaminie C. Niby niepozorna witaminka, znana z tabletek typu Rutinoskorbin. Prawda jest taka, że we wszystkich tabletkach, jakie lekarze przypisują witaminy C jest śladowa ilość. Oni sami twierdzą, że to wystarcza... Łykając taką tabletkę rano i wieczorem nic dobrego nie wprowadzamy do organizmu. W tych specyfikach jest tak mało witaminy C, że przewyższają ją inne wspomagacze i substancje powlekające.
Jak informuje nas owy autor zadowalająca dawka wit. C wynosi 4g dziennie (4x1g wit w "cud" tabletce) W "naszych"tabletce jest tego kilka mg i to z 0 po przecinku. Lekarze zapewniają. że organizm potrzebuje zaledwie kilkadziesiąt mg witaminy dziennie.
Wiecie ile to jest gram tego proszku w przeliczeniu na łyżeczkę? Sami zważyliśmy na mikrowadze: ok. jednej płaskiej łyżeczki- samej czystej wit. C. Przy chorobie powinno się zażywać ją 4x dziennie (4g). Natomiast jak głosi książka, podczas gdy czujemy, że coś nas łapie należy sięgnąć po nieco większą dawkę by zbombardować organizm witaminą. Wtedy, jeśli trafimy w odpowiedni moment można zapobiec rozwojowi przeziębienia/choroby.

Kilka zdjęć żywcem wyjętych z książki:


No dobrze... skoro wiecie już, że to co lekarze wciskają to mało. Zapewne wiele osób będzie się zastanawiać czy nie ma skutków ubocznych przyjmowania takiej dawki witaminy, O tym też wspomniano. Jeśli organizm potrzebuje witaminy, gdy jest osłabiony przez chorobę to nic mu nie grozi. Wszystko zostanie skierowane na wirusy i bakterie. Jeśli jest zdrowy i od tak będzie aż tyle witaminy przyjmować może dojść do biegunek, choć niekoniecznie. Ja sam biorę ją profilaktycznie gdy mi się przypomni, lub gdy czuję że mnie gardło pobolewa. Rozpuszczę sobie wtedy płaską łyżeczkę wit. w szklance wody i wypiję 1h po śniadaniu i po obiedzie. 

                                                        Cytat z książki.

Obalając wszelkie mity i odpowiadając na częste pytania zadawane przez pacjentów i osoby ostrożne, podejrzliwe załączam też ten fragment:



Przeprowadzono również badania dotyczące chorób nowotworowych. Podano pacjentom dożylnie- zaznaczam, dożylnie odpowiednią dawkę wit. C i zaobserwowano u nich poprawę stanu zdrowia i zwiększenie przeżywalności!


Oczywiście to nie tak, że w warunkach domowych sobie wstrzykniemy w żyłę witaminę i w jeden dzień wyzdrowiejemy z tak poważnych chorób. Wszystko odbywało się pod kontrolą w szpitalu. 
Ale dowodzi to tego, że ta witamina, niby niepozorna jest lekiem na wszystko.
Dlaczego lekarze to zatajają? Gdyby każdy skupił się tylko na witaminie to przemysł farmaceutyczny by padł. Zapisują antybiotyki i bóg wie co jeszcze. Witamina C w standardowej ilości zwiększa odporność, a w nieco większej chroni przed rozwinięciem się choroby, gdy już nas coś wzięło.

   Zdaję sobie sprawę, że ten blog jest czytany przez młodsze osoby. Jeśli jednak jesteście tym zainteresowani to pokażcie to swoim rodzicom czy komuś starszemu. Niech przeczytają to co napisałem i mogą być pewni... sam tego nie wymyśliłem.
Interesuje Was pewnie gdzie i za ile można taką witaminę kupić. Odpowiadam od razu. Mama zamówiła ją na Allegro. Dokładna chemiczna nazwa witaminy C to kwas askorbinowy.


Koszt takiej substancji wynosi ok. 50zł za 1kg z przesyłką do domu. My mamy już ten pojemnik jakieś... 3-4 miesiące? Sami widzicie ile ubyło, połowa opakowania. Przesypujemy sobie do mniejszego słoiczka i trzymamy w apteczce. Średnio gdy komuś coś dolega to schodzi ona w ilości 3-5 łyżeczek (płaskich) dziennie.  

Moim zdaniem warto to zakupić i warto zmienić swoje nastawienie co do tej witaminy. Warto przeczytać tę książkę i dowiedzieć się wszystkiego tego... "co Ci lekarz nie powie".


JUŻ MAM!

Oto piosenka, o którą mi chodziło. :)


Dziękuję za pomoc. Dla zwycięzcy została przewidziana nagroda: pobyt w hotelu Gołębiewskim oraz kosz słodyczy ufundowany przez firmę Tago. ;>

PYTANIE DO WAS

   Taka sprawa... poszukuję piosenki z popularnego teledysku puszczanego w TV (4funTV lub Viva).
Niestety w tej chwili uciekł mi nawet jej rytm. Zawsze gdy leci pamiętam by czekać aż się wyświetli tytuł i albo za późno przełączam albo mi umyka.
Śpiewa ją mężczyzna w wieku ok. 32 lat z lekko kwadratową szczęką. heh Teledysk opowiada historię młodych ludzi, jest w nim taki chłopak, wygląda troszkę jak Austin Mahone. Kłóci się i godzi na przemian ze swoją dziewczyną i takie tam.
Jeśli ktoś ma jakieś podejrzenia to proszę o kontakt. c:  Dzięki!

czwartek, 22 stycznia 2015

NUDNY BLOG

   Przeczytałem, przyjąłem do wiadomości, poparłem i... nieco się zasmuciłem. Czym? Tym:


   Nie chcę powtarzać tu wszystkiego tego co napisałem na asku. To prawda, że zaniedbuję tego bloga, wszystko związane jest z brakiem większych chęci do włączania komputera, brakiem zapału i pomysłu. Myślę jednak, że anonim nie ma do końca racji. Jestem otwarty na internet nawet wtedy gdy opisuję swoje durne sny. Dlaczego? Bo nie rozmawiam o tym z nikim w domu czy w pracy. Pisząc tu o wszystkim mam chociażby wrażenie, że z kimś się tym dzielę- nie wiedząc do końca ile osób to czyta.
Opowiedziałem Wam o duchach, wampirach, UFO i trudnym okresie w moim życiu. To wszystko było powodem założenia tego bloga. Teraz mogę pisać gł. o aktualnościach, snach, wyjątkowych sytuacjach. Chciałem Was zachęcić do tego byście się trochę zaangażowali skoro lubicie czytać moje wpisy. Nikt nie zareagował na mój pomysł by podsunąć mi jakieś tematy, które daną osobę interesują, nikt... Ale żal to każdy potrafi mieć.
Mam napisać na temat wit. C? Chcecie poznać jej prawdziwe oblicze? Bo ten temat chodzi za mną od kilku dni, ale nie pisałem o nim bo stwierdziłem, że to zbyt naukowe i nudne. Dla Was może i tak, bo średnia wieku czytelników jak sądzę waha się między 14 a 20 lat. Was może to nie interesować, ale rodziców owszem. Jeśli ktoś chce poznać sekrety tej witaminy to proszę o jakikolwiek znak.

   Za 9 dni będzie koniec ankiety, wynik jest raczej przesądzony. Moje zdanie na ten temat już znacie, więc nie wiem czy jest sens pisania osobnego wpisu.
Nie wiem o czym napiszę w kolejnym wpisie i w następnym... obiecuję, że zacznę się zastanawiać nad opisywaniem swoich idiotycznych snów.

   Niestety nie będzie to długi post, ponieważ sam sen również nie był treściwy. Chcę się tylko podzielić gł. tematyką. Otóż... jak na prawdziwego, twardego i dorosłego mężczyznę przystało we śnie nawiedziły mnie... papużki faliste. ; u ; 
No dajcie spokój, skąd one przyfrunęły do mojej głowy to ja nie wiem. Ale były takie kochane i słodkie. Najlepsze jest to, że występowały w dwóch snach. W pierwszym, (drugi był o czymś mniej ważnym) i w trzecim. Z początku były one w biurze w pracy. :D Latały swobodnie i gdy wszedłem do środka zostałem poinformowany by na nie uważać. Jedna siedziała na monitorze, druga na parapecie, a trzecia w klatce. Z resztą, podobnie jak te papużki ze snu nr 3 choć te były w klatce u nas w domu. Dokładniej w kuchni (dla dociekliwych w miejscu, gdzie teraz stoi chlebak).

Takie słodziaki.


czwartek, 15 stycznia 2015

The smile on your face
The truth in your eyes
The touch of your hand
Let's me know that you need me...


The smile on your face lets me know that you need me 
There's a truth in your eyes saying you'll never leave me 
The touch of your hand says you'll catch me wherever I fall 
You say it best.. when you say nothing at all

środa, 14 stycznia 2015

...

Obiecałaś, że mnie nie zostawisz i nie postąpisz tak jak poprzednie. Pisałaś o sobie, że jesteś moją wierną fanką i czytelniczką. Byłaś kimś więcej. Nie potrafię opanować swoich emocji i działam impulsywnie. Nie umiem też opuszczać przyjaciół i nigdy żadnemu nie powiem: żegnaj.
Zrezygnowałaś ze mnie i jak to sobie dalej wyobrażasz? Tel nie ma, gg nie ma, aska nie ma. Dla mnie "umarłaś" wczoraj- z mojej perspektywy tak to wygląda bo nie mam o Tobie żadnych wieści, "nie widzę Cię". A Ty? Może nawet teraz przeglądasz mojego aska, będziesz wchodzić tutaj, czytać co u mnie- będziesz mieć mnie na oku. Zawsze po wejściu na któryś portal możesz się uspokoić bo wiesz i widzisz, że jakoś funkcjonuję. Gdzie tu sprawiedliwość? Nie znoszę takiego postępowania, z początku myślałem, że też się odetnę od internetu żebyś nic o mnie nie wiedziała, tak jak ja teraz o Tobie. Ale nie zrobię tego innym i sobie. Bez tego moje życie jest nudne, lubię to i nie zrezygnuję z tego nigdy.
Nie wierzę, że będzie Ci lepiej i łatwiej o mnie zapomnieć. Ja zbłądziłem ale zawróciłem, Ty nie możesz znaleźć drogi do tego co było. Mając przeszkodę zatrzymujesz się, nawet jeśli jest nią most nad wzburzoną rzeką. Zastanów się co robisz.

wtorek, 13 stycznia 2015

OLIWKA I DROPS

   Postanowiłem dodać krótkie filmiki przedstawiające moją byłą podopieczną i mojego obecnego pupila. :) Krótkie, bo te stworzonka są dość płochliwe ale udało nam się je jakoś nagrać. Nie każdy miał okazję to zobaczyć. c: 
Informuję od razu, że filmiki są kiepskiej jakości, przybliżenie wszystko psuło.

Oliwka:

Drops:



ZOSTAĆ MILIONEREM


   Postawiono mi pytanie z serii: "Co bym zrobił gdybym..." i pomyślałem, że odpowiedź na to pytanie będzie materiałem na nowy wpis do mojego bloga, którego według niektórych prowadzę aktywnie. Osobiście sądzę, że większa aktywność wykazuję podczas snu. ; u ;  Zatem do dzieła!

Moi drodzy, uroczy i wspaniali Milusińscy.
Gdyby mi się poszczęściło i skreśliłbym 6 liczb, które zagwarantowałyby mi, no powiedzmy te 12 mln (brutto czyli odliczymy od tego +/- jakieś 2mln - nie wiem jaki jest dokładny procent) to po pierwsze na pewno nie wykrzyczałbym tego przez otwarte okna, po drugie nie napisałbym o tym na asku. Z wiadomych powodów... następnego dnia mógłbym już ich nie mieć, nigdy nie wiadomo czy ta wiadomość nie wpadnie w ucho jakiemuś złodziejaszkowi. Tą wspaniałą ilość zer, które pojawiłyby mi się na koncie zagospodarowałbym w następujący sposób:
- 1mln na konto rodziców, 1mln na konto siostry, nieco mniej na konto babci bo wiadomo, nawet ich nie wykorzysta. (w porównaniu do 10mln kwota jaką bym im dał może w oczach niektórych przedstawić mnie jako sknerę. Jednak myślę, że nie codziennie ma się 1mln na koncie więc to bardzo dużo.) Sam jako, że to moja wygrana zostawiłbym do własnych celów.
- pisząc ogólnie co byśmy z nimi zrobili: na pewno wyremontowali łazienkę (wszystko dosłownie: podłoga, ściany, wanna, umywalka, meble, pralka itp.). 
- kupiłbym sobie samochód, chociaż po rozmowie z mamą na temat wygranej stwierdzam, że chyba bym nie kupił. Stwierdziła bowiem, że wolałaby sobie z tatą kupić nowy, większy samochód. Więc ten co mamy teraz oddałaby mi. c: Oczywiście bardzo by mi to pasowało.
- powiem Wam, że nie myślałem o tym, żeby sobie wybudować dom. Podoba mi się tu gdzie jestem, a samo miejsce, nawet pokój budzi sentymenty- przywiązałem się do tego wszystkiego.
- pewną kwotę przekazałbym koleżance, tej z postu niżej.
- zastanawiałem się też nad otworzeniem własnego biznesu. Bo pieniądze łatwo wydać, sztuką jest utrzymać je jak najdłużej przy sobie. Nie wiem tylko czy byłby to gabinet masażu. Chociaż... przeszło mi coś przez myśl. Tata ma swoje mieszkanie, które wynajmuje- 5 min piechotą od naszego mieszkania. Tam mógłbym sobie coś urządzić. c: Jeśliby się interes rozkręcił to zatrudniłbym jedną osobę i tak bym sobie tam pracował. Na swoim, bez stresu.
- wyremontowalibyśmy domek na działce. Nawet więcej... przydałoby się go zburzyć i postawić nowy. Sami byśmy to zrobili, pieniądze byłyby potrzebne tylko na zakup materiałów.
- nie wiem ile to wszystko by pochłonęło pieniędzy ale pozostałą część wpłaciłbym na konto oszczędnościowe, oprocentowane gdzie by sobie pieniążki rosły. Z tego cz. oczywiście zostałaby na bieżące wydatki

Jak widzicie nie mam wgl. w głowie scenariusza, że wygrywam i lecę w podróż dookoła świata. Chciałbym zrobić wszystko to co wymaga zrobienia i kupować to co potrzebne, z nutką tego co sprawi oczywiście przyjemność i zapewni komfort. 
W domu się naśmiewają ze mnie (nie złośliwie) ale jednak. heh A ja im mówię: zobaczycie, w końcu wygram te miliony! Trzeba wierzyć.

niedziela, 11 stycznia 2015

PROŚBA

   Dobra! Nie mam teraz pomysłu na temat wpisu. jednak postanowiłem się z czymś do Was zwrócić. 
Piszę tutaj to co chcę z siebie wyrzucić ale też coś, czym mogę kogoś zaciekawić i urozmaicić tym nudny dzień. Mam jednak niedostateczną pewność co do tego ile tak na prawdę osób czeka na nowy wpis i kto wgl. regularnie tu zagląda. 
Po małej ilości komentarzy i braku na moje inne prośby czy pytania odnoszę wrażenie, że każdy niby tu zagląda ale bez zaangażowania w to co piszę. Może się wstydzicie, nie wiem.
Dlatego jeśli ktoś doczyta to co teraz napisałem, to byłbym wdzięczny gdyby w komentarzu (może być oczywiście anonimowo) napisał: Czytam. To będzie znaczyło, że faktycznie czekasz na wpisy i zaglądasz tu dość często. Chcę policzyć potencjalnych czytelników bo niekiedy liczba wyświetleń bierze się chyba z kosmosu. 

Proszę... zróbcie to. Tu nie jest jak na asku, nie zbiera się liczby komentarzy czy coś. Nie chodzi mi o 467578 opinii. Jestem tylko ciekawy i chcę się pozbyć tego uczucia, że jedna osoba mnie prosi o wpisy i ona zagląda tyle razy w ciągu dnia- stąd liczba wyświetleń.
Dziękuję.

czwartek, 8 stycznia 2015

But I can't follow my heart
Not if it leads me too far, not if we lose who we are
But I've known this right from the start
So I'm ready to run, if you are
If you are



poniedziałek, 5 stycznia 2015

POMYSŁY

   Chciałem zakomunikować, że jestem otwarty na wszelkie propozycje odnośnie tematyki wpisów. Może za dużo sobie myślę... ale jeśli ktoś często tu zagląda i liczy na wpis o czymś konkretnym to śmiało może napisać. Ucieszę się, jeśli będę mógł napisać o czymś co zaciekawi daną osobę. Od razu piszę, że nie dodam żadnego opowiadania. :) Zdaję sobie też sprawę z tego, że jeśli ktoś poprosi o to bym napisał wpis o fizyce kwantowej to niestety się tego nie podejmę. Jeśli temat będzie mi w miarę odpowiadał i jeśli będę miał jakąś wiedzę na ten temat to chętnie go przyjmę.
Poświęcę się nawet i jeśli moja wiedza będzie niewystarczająca to poczytam o tym w internecie. :)
Tak więc zapraszam do śmiałego proponowania tematów. Mogą też dotyczyć mojego osobistego życia, postaram się wszystko opowiedzieć.

I PO 2 TYGODNIACH

   No właśnie... Święta już za nami i muszę przyznać, że wcale mi szybko nie zleciały. Samo Boże Narodzenie może i to tak, ale nie cała przerwa od pracy. Dwa tygodnie dłużyły mi się i dłużyły. Zwykle gdy się nudzę to mi tak właśnie się czas przeciąga. Ale z drugiej strony monotonia tj. jak do pracy chodzę to mi szybko leci. Teraz też gł. siedziałem w domu, więc powinno mi zlecieć, a tu psikus. No i dobrze! Mimo wszystko fakt, że już po jutrze do pracy mnie jakoś nie załamuje- żeby było jasne... ze szczęścia też nie skaczę. Co mi pasuje w siedzeniu w domu? To, że nikomu nie podlegam i jestem wolny. W pracy owszem... jest dość spory luz, nikt nikomu na ręce nie patrzy ale jednak nie jestem u siebie i czuję pewne ograniczenia. Muszę się uchodzić za w pełni rozwiniętego umysłowo człowieka. xD Żartuję. Bardziej się hamuję tam jeśli chodzi o moją chorą wyobraźnię i poczucie humoru.
Rozpisałem się o pracy heh. No to na pracy zakończę. :D
Całe szczęście, że mam dostęp do swojego laptopa i mogę w miarę możliwości pisać na asku, gg czy bogu będąc w pracy. :) To bardzo urozmaica te, niekiedy nudne chwile. Będę się tylko musiał przestawić, bo ostatnio budzę się koło 7, a to za późno. Właśnie to jest to nad czym będę ubolewał. Wyjście z łóżka po 5 rano. Dobrze, że teraz będzie się już po trochu rozjaśniać. Zawsze bliżej wiosny niż zimy. Przynajmniej odnoszę takie wrażenie.  Zobaczymy jak będzie.
   Kurde... następna większa przerwa będzie dopiero na Wielkanoc. Przede mną miesiące dreptania do pracy. Mam nadzieję, że równie szybko zlecą co poprzednie.

niedziela, 4 stycznia 2015

CAROLINE AND KLAUS - fanvid

   Długo robiłem ale wreszcie jest! Zrobiłem filmik używając wyłącznie obrazków i gifów. Dlatego samo wyszukiwanie odpowiednich materiałów zajęło mi sporo czasu. Myślę, że się Wam spodoba. Drobna uwaga, trzeba dać to dość głośno bo piosenka jest cicha i spokojna. :) Miłego oglądania!

PS. Tutaj jest niestety mały format. Pełen ekran może troszkę zniekształcić i zepsuć efekt.



Till now, I always got by on my own.
I never really cared until I met you.
And now it chills me to the bone,
How do I get you alone?