niedziela, 26 lipca 2015

...

   Nie bez powodu nadałem temu wpisowi tytuł: "...". Nie wiem jak go nazwać, pomysł na nowy ten post zrodził się w mojej głowie kilka minut temu. Siedziałem, słuchałem piosenki (którą teraz dodałem jaką nutkę startową do bloga) i patrzyłem w okno. Myślałem o wszystkim co było i przypominały mi się stare czasy. Były to czasy, w których miałem pełno znajomych, a rozmowy z nimi trwały całymi dniami. Jak to się stało, że kontakty się urwały? Tak po prostu, jednych zawiodłem inni tak po prostu odeszli znudzeni, ale w większym stopniu wszystko samo z siebie się zakończyło. Piszę to wszystko po to by oznajmić, że tęsknię za tamtymi czasami. Tęsknię za Wami wszystkimi. Dziś nie mam kontaktu z nikim spośród przyjaciół z podstawówki, gimnazjum, studium... utrzymuję kontakt z kilkoma osobami z liceum, to wszystko. Nie chcę być osądzany, ze znowu się użalam. Nie użalam, to moja wina wiem. Zmieniłem się bardzo i już nie potrafię niczego naprawić. Piszę to wszystko mając świadomość, że przeczyta to zaledwie 2% osób, do których ma to trafić. Powiem Wam coś jeszcze... chciałem kiedyś odnowić starą znajomość i napisałem smsa (choć mi zabroniono). Wiecie jak wyglądała rozmowa? - Hej. Co u Ciebie? Bardzo dawno nie widziałem Cię na gg. Wiem, że nie miałem się odzywać, ale tęsknię. Odpisz. - Chyba pomyliłeś numery. - To ja Cinek. - Nie znam żadnego Cinka. Proszę do mnie nie pisać. Zaniemówiłem jak to przeczytałem. Jak wróciłem do domu zaraz poszedłem do szafki i znalazłem kartkę z imieniem i nr osoby, do której pisałem. Pomyślałem, że może faktycznie nr pomyliłem, ale nie. Nr był taki sam jak wtedy gdy pisaliśmy całymi dniami. Zdałem sobie sprawę z tego, że tym ludziom faktycznie wiedzie się lepiej beze mnie. Może i tak, ale za przyjaciółmi się tęskni i to bardzo. Zwłaszcza tak jak teraz, gdy przypomina się wszystkie razem spędzone chwile. Inny przykład... na początku tygodnia odezwała się na gg osoba, z którą ostatni raz pisałem chyba 2 lata temu. Napisała "..." ja zaraz się odezwałem ale bez odpowiedzi. Tak wyglądała nasza "rozmowa".
Te i kilka innych osób znałem naprawdę już od dawna, pisaliśmy, graliśmy i rozmawiało nam się cudownie. Tęsknię też za osobami, które niedawno straciłem. Może lepiej, że tak się stało, nie będę samolubny. Nic nie zmieni faktu, że miło wspominam przeszłość. Wspólnie przeżytą.

poniedziałek, 20 lipca 2015

"COŚ"

   Nie planowałem tego wpisu i wbrew temu co odpisałem pewnej osobie na asku... pojawił się dziś wpis. Oto on. Zdarzyło się ostatnio coś niecodziennego, co jest jednocześnie bardzo ciekawe, intrygujące i... zastanawiające. Co jest tematem tego wpisu? To:


... krzesło. Postanowiłem napisać Wam o tym co mnie spotkało w weekend. Do rzeczy... W piątek zasnąłem wieczorem jak suseł. Nic nie zakłóciło mojego snu i nie budziłem się w nocy. Ciekawie było o świcie. Otworzyłem oczy i rozejrzałem się po pokoju, a tu nagle... moim oczom ukazało się krzesło, które normalnie stoi przy biurku u siostry. Było ustawione tuż obok mojego łóżka, za głową. Nie miałem pojęcia skąd ono się tam wzięło. Normalnie ktoś by pomyślał, że pewnie sobie je ktoś przestawił. Ale nie u nas. To nie miało najmniejszego sensu, jego umiejscowienie nie wskazywało na nic co mogło usprawiedliwić to dziwne zjawisko. 
Pierwsze co mi się nasunęło na myśl to kolejna nocna akcja siostry. Zdarzyło jej się kilka razy, że lunatykowała, robiła coś na wpół świadomie, a rano ledwo co pamiętała. Z rana zapytałem ją przez ścianę czy robiła coś w nocy z krzesłem. Coś jej świtało, ale nie przypominała sobie co takiego i po co to zrobiła. Jestem przekonany na 80%, że to jednak ona. Bo co innego... duch? Powiem szczerze, że gdyby nie jej poprzednie akcje to zacząłbym się nad tym poważnie zastanawiać. Ale w takich okolicznościach chyba nie ma co rozważać. 
Jedno wiem... chciałbym mieć w pokoju kamerę. Ciekawie by było gdyby to całe zajście się nagrało. Z chęcią bym obejrzał i przekonał się na własne oczy co zaszło. W każdym razie krzesło było w niewskazanym dla niego miejscu. heh Żebyście widzieli moją minę. Takie typowe WTF? Moje oczy wędrowały.. krzesło-podłoga=myśli-krzesło. Pytanie co dalej...

Chyba założę sobie zamek z kłódką do pokoju... ;) 

niedziela, 5 lipca 2015

Z danej chwili...

Cześć Wam! Po jak zwykle długiej przerwie i za namową tajemniczej osoby, która napisała do mnie na asku zdecydowałem się na to... co teraz czytacie. ;) Postanowiłem napisać post z serii: "Z danej chwili..." ponieważ nie wymaga on większego skupienia- od tak nie napiszę ciekawego tematycznego wpisu. Dlatego na początek ten. Zacznę od najważniejszej i najbardziej dotkliwej sprawy... mianowicie UPAŁ. Boże zrzuć mnie do piekła dla ochłody, proszę. 30 stopni w pokoju i 40 na zewnątrz to nie moja bajka. Kocham chłód i nie znoszę słońca w pełni lata. Dziś przeszedłem sam siebie. Leciałem z mopem po pokojach i myłem panele zimną wodą... niestety mało to dało. Potem się wykąpałem w zimnej wodzie- było przyjemnie do momentu jak założyłem bokserki. Z miejsca zrobiło się gorąco na nowo. Może powinienem latać bez? (dobry żart, pośmialiśmy się) to by nic nie dało. :)  Trudno trzeba się pomęczyć do czwartku. Podobno ma być lekkie ochłodzenie. 
Teraz z innej beczki. Nie planowałem tego ale postanowiłem to i owo powiedzieć. Monika... nie ma się co zadręczać, nie musi się tak zachowywać i niech się nie psuje. Jeśli chce sprawić, żebym się czuł winny jej zachowaniu to jej się udaje. Osobiście jej nic nie napiszę ale chcę przekazać kolejny raz... NIE OKŁAMYWAŁEM CIĘ BO SAMA WIEDZIAŁAŚ CO I JAK. Dziękuję, więcej nie napiszę. O czym by teraz napisać... Siedzę piję piwo i słucham fajnej starej piosenki. Chcecie posłuchać? :) Proszę bardzo:
Niestety nie wiem dlaczego nie mogę wkleić bezpośrednio klipu... nie wyszukuje filmu. :/ Muszę wklejać odsyłacz. Świetne nagranie, od razu chce się żyć. Nie wiem co by tu jeszcze dodać z mojej strony by całość pasowała do danej chwili. Przez myśl przeszły mi pewne pomysły na zabawę... coś w stylu: wklejanie fragmentu swojego zdjęcia co jakiś czas po to by pod koniec móc je zestawić w jedno. Innym pomysłem było udostępnianie gg na piątkowe wieczory. :) Ale to tylko moje gdybanie więc spokojnie. Niestety muszę zakończyć ten wpis bo mama prosiła mnie bym pomógł jej ocenić czy tyle mąki starczy na chleb... czyt. chodź zarobić mi chleb. ;) Więc uciekam i do następnego razu. Pozdrawiam osobę, która mnie popchnęła do napisania tego wpisu.