środa, 31 grudnia 2014

CZEGO SOBIE ŻYCZĘ NA NOWY ROK?

   Myślałem o tym wpisie rano gdy leżałem jeszcze w łóżku. Nie wiedziałem czy mam publicznie przedstawić swoje życzenia i wypisać to czego bym oczekiwał po nowym roku. Ostatecznie pomyślałem: co mi tam. Może bez wnikania w szczegóły ale wymienię to co w sercu mi tkwi i czego bym faktycznie chciał. Zatem do dzieła:

  1.  Pragnę przez kolejny rok była ze mną cała rodzina w komplecie.
  2.  Chcę by każdemu dopisywało zdrowie.
  3.  Bym nie kłócił się tak bardzo z ojcem. (on z resztą rodziny też).
  4.  By ojciec tyle nie pił.
  5.  Żebym nie stracił kontaktu z osobami, na których mi zależy.
  6.  Odnosząc się do punktu wyżej: chcę by Ada była tą samą dziewczyną co jest teraz i by się nie  zmieniała. By Monika... znalazła kogoś lepszego ode mnie i by on zapewnił jej szczęście, którego w tym roku (a przynajmniej pod koniec) nie zaznała. Przepraszam.
  7.  Życzę sobie by ten rok był dla mnie łaskawszy jeśli chodzi o ból. Nie chcę go już tak odczuwać. Mam dość bólu głowy, nerek, brzucha dziwnych napadów gorąca i niepokoju.
  8.  Pragnę by w pracy układało mi się tak dobrze jak do tej pory i bym się w niej nie stresował.
  9.  To samo tyczy się mojej siostry- bo jak ja zaczęła w tym roku swoją pracę.
  10.  Życzenie dla Dropsia: by był nadal kochanym ptaszkiem i żeby nie był tak złośliwy rano gdy w łóżku leżę. Niech żyje jak najdłużej. 
  11.  By mama się tak nie denerwowała i by miała mniej na głowie.
  12.  Życzę sobie wygranej w lotto- w grę, w którą zacząłem namiętnie grać.
  13.  Chcę się mniej smucić.
  14.  Latem jeśli mogę prosić... o mniejszy upał, 26 stopni w słońcu styknie. (max)
  15.  Żeby moi czytelnicy się nie zawiedli czytając bloga. <3
  16.  Pragnę też przeprosić wszystkich tych, których w starym roku zasmuciłem i obraziłem. Dlatego w tym miejscu moim życzeniem jest otrzymanie ich wybaczenia.
  17.  Chcę nadal poznawać na asku cudownych ludzi! Pozdrawiam: Martę, Panią Tolerancyjną, Marcina, Żelka, Marcela, Julkę, Natalię, Rudą, Dominika... a no niech będzie Arcyksięcia oraz wszystkich tych, których nie wymieniłem, a których mam na gg. 
  18. To życzenie jest skryte głęboko w sercu bo gdzieś tam... chcę znaleźć drugą połowę, która będzie mnie wspierać, kochać i która stanie się większym sensem życie, którego nie mam.
  19.  Chciałem dobić do 20 punktu ale Ada mnie popędza i w sumie... nie wiem co jeszcze mógłbym napisać.
Zdaję sobie sprawę, że to nie tylko życzenia ale też wszystko to co bym chciał zmienić. Dużo chcę, a nie zawsze wszystko można. Napisałem to co przyszło mi na myśl jako pierwsze. Gdybym się zastanowił pewnie wyszłoby więcej podpunktów. A nie... czekajcie...
   
    20. W imieniu wspomnianej Ady: chcę dla niej gwiazdkę z nieba.

Z danej chwili...

Dawno nie było wpisu o tym właśnie tytule dlatego postanowiłem się zrekompensować.
Za oknem niewielka warstwa śniegu, lekki ziąb i niestety pochmurne niebo. Siedzę w ciepłym pokoju, na swoim foteliku i tak gdybam... Czym Was dziś z okazji Sylwestra zaskoczyć. Nie mam pomysłu, a nie chcę by ten wieczór i noc wyglądały jak te wcześniejsze. Mogę Wam jedynie obiecać, że będę rozgadany po południu- piwo zrobi swoje. Mam nadzieję, że ktoś będzie pod ręką z kim poprowadzę ciekawą konwersację. Wszedłbym na jakiś czat ale tam spotykałem się gł. z tematami seksu. Omijam już te miejsca. Tak więc liczę, że na asku ktoś się pojawi. Wiem, że najprostszym pomysłem byłoby gg, jednak nie chcę się za bardzo "wiązać" z kolejnymi osobami. GG jest zbyt hmm... prywatne. Nie wiem jak to nazwać. Jeśli ktoś będzie chętny na rozmowę "w 4 oczy" to jestem chętny- na zasadzie wysyłania wiadomości w pytaniach, na które nie będę publicznie odpowiadać tylko wysyłać odpowiedzi na profil rozmówcy. Ehh... pomieszanie z poplątaniem. xD Myślę, że każdy wie o czym piszę.

Co jeszcze... teraz muszę zrobić obiad, a później nic nie planuję. Choć przyznam, przydałoby się bym posprzątał sobie w pokoju. :) Aaa! Zmieniłem sobie piosenkę przewodnią na blogu, mam nadzieję, że się podoba. Po południu dodam kolejny wpis. Odpowiem w nim na askowe pytanie odnośnie moich życzeń noworocznych. 

DO PÓŹNIEJ!

wtorek, 30 grudnia 2014

...



Tyle chciałem Ci dać
Deszczem kwiatów okryć Cię
Czasem porwał mnie wiatr
Chciałem siebie odnaleźć.

Wiem, że grałem nie fair
Głupie kłamstwa, czasem flirt
Nie wiedziałem, że wiesz...

Będę kochał Cię tak
Jak to było, gdy miałem 20 lat.

Bo ja bez Ciebie zginę
Bo ja bez Ciebie nawet nie wiem jak żyć
Sto lat być może minie
Nim spotkam Cię znów
Proszę Cię... błagam wróć.

Tyle chciałem Ci dać...

poniedziałek, 29 grudnia 2014

POLECAM

   Po krótkim namyśle postanowiłem zmienić nieco zawartość tego wpisu. Ukrócę go tak bardzo, że bardziej się nie da. Jeśli lubicie niezwykłe historie oparte na faktach, albo lepiej- pisane w formie pamiętnika relacje to ta książka jest dla Was.
Autorem jest neurochirurg, który był w stanie śmierci klinicznej i wyszedł z niej. W swoich zapiskach wspomina o tym trudnym i niezwykłym okresie. Opowiada co działo się "po drugiej stronie" kogo tam spotkał i kim była ta osoba- po wybudzeniu dowiaduje się tego od bodajże matki? Nie pamiętam bo opowiadała mi to koleżanka w pracy.

Książka "Dowód" zawiera w sobie dużo wątków medycznych ponieważ na początku lekarz opowiada o swoim zawodzie, różnych przypadkach medycznych itp. Więc może wydawać się ciężka.
Jednak myślę, że sam wątek i dowód na istnienie CZEGOŚ po śmierci, który jest opisany to wystarczająca zachęta.

Na początku chciałem dokładniej opisać to co zawiera książka. Napisać to w formie opowiadania ale wtedy nie miałoby sensu polecanie jej- skoro opisałbym wszystko tutaj. :) A tak napisałem drobną zachętę. 

SYLWESTER!

   Czy się cieszę? Tak sobie... może trochę bo będę miał spokój siedząc samemu w domu z babcią. Jejku ja nawet do 12 nie dotrwam- każdemu to mówię. Dodam do tego jakieś piwo, które wypiję wcześniej to już wgl. Ale mam wielką nadzieję, że ktoś tutaj będzie i sobie pogadam. :) Z tego co pamiętam rok temu było całkiem fajnie. Większość imprezowiczów uzna mnie za dziwaka siedzącego w Sylwestra w domu i rozmawiającego z "komputerem". Możecie mi wierzyć, ja tak wolę. Osoby poznane w internecie mają dla mnie duże znaczenie i niekiedy traktuję ich z większym poszanowaniem niż rodzinę. Tak się przyzwyczaiłem i tak już zostało.
Dlatego jeśli ktoś zostaje w Sylwestra w domu i również nie będzie wiedział co ma w nocy robić to wie do kogo może się zgłosić. :)

   Więcej cieszę na to co mnie czeka tej długiej, ciężkiej i głośnej nocy. Przyjdzie do mnie przyjaciółka, którą ostatnio widziałem w sierpniu. Kupiłem już szampany (bo przecież 1 na dwie osoby to co to jest) heh oraz przekąski. Mamy trochę do obgadania i z przyjemnością się z nią spotkam. Może pizzę zrobimy? c; Zobaczymy! W naszym towarzystwie nam porządnie odbija, dobraliśmy się jak nikt inny. Śmiejemy się z takich głupot, że lepiej nie wspominać.

Jak widzicie moje przywitanie Nowego Roku tak właśnie wygląda. Postaram się by (w przeciwieństwie do poprzedniego razu) nie wykąpać się za wcześnie bo potem latałem w samych gatkach, a tak chyba nie wypada. ;) Chociaż...

PODZIEKOWANIA

   Zanim napiszę coś konkretnego serdecznie dziękuję mojemu... "cichemu wielbicielowi" (xD). Cichemu w "" bo już się ujawnił i "wielbicielowi" bo wielbi mnie tylko mój kanarek. <3 

http://ask.fm/Rockit666
Mam nadzieję, że mi za to niczego nie urwie. :) i liczę, że uśmiecha się teraz czytając to co piszę. Specjalnie na Jego życzenie (bo muszę Wam przyznać, że nalega bardzo xD) napiszę kolejny wpis.
Pozdrawiam!

czwartek, 25 grudnia 2014

MILA NIESPODZIANKA

   Nie wiem kto to to, ale ktoś napisał mi niedawno z anonima wiadomość na asku. Oto jaką:


   To bardzo miłe, naprawdę. Nigdy nie dostałem podobnego pytania i nie spodziewałem się wgl. go dostać. Prowadzę bloga bo tutaj mogę napisać o wszystkim. Dzielę się z Wami tym czym nie zawsze mogę podzielić się z rodziną czy osobami, które widuję codziennie. Powód jest prosty: albo zrobię porutę mamie (pracujemy w jednej firmie), albo w domu nikogo to nie interesuje. 
Cieszy mnie fakt, że komuś się podoba mój pomysł wylewania swoich emocji, przemyśleń i snów na ten blog. ♥ Dziękuję!

Teraz wyślę to tej anonimowej osobie- niech wie, że wywołała uśmiech na mojej twarzy. :)

środa, 24 grudnia 2014

MERRY CHRISTMAS!




Z okazji Świąt Bożego Narodzenia chcę złożyć wszystkim najserdeczniejsze życzenia. ♥
W te nadchodzące dni pragnę życzyć Wam wszystkim (tym którzy czytają bloga i tym, którzy złożyli mi życzenia na asku) spokojnych i przede wszystkim zdrowych świąt- ostatnio za dużo osób mi chorowało, palcem nie będę wymieniać. ;> Dużo radości i pomyślności w te nadchodzące dni i nie tylko. Spełnienia najskrytszych marzeń i realizacji wszystkich planów.
Dziękuję, że ze mną jesteście już długi czas i mam nadzieję, że wytrzymacie ze mną jeszcze więcej. 
PS. ja mam nadzieję, że te najbliższe wolne wieczory wytrzymam nie śpiąc przynajmniej do  22 godziny. ;) Może mi w tym pomożecie.

Samych smaczności przy wigilijnym stole i dużo prezentów! ;*


niedziela, 21 grudnia 2014


   Dzisiejszej nocy miałem sen, który (gdyby zdarzył się w życiu) nazwałbym koszmarem. Nie do końca tak było. Poczułem w nim przypływ adrenaliny i doświadczyłem czegoś ekstremalnego. Mowa tu o potężnym sztormie i tsunami.
Zaczęło się zupełnie niewinnie. Byłem z rodziną i innymi ludźmi na małej plaży, dość charakterystycznej. Z obu stron była otoczona skałami, ponieważ znajdowała się u podnóża klifu. Miała może 5m szerokości i jakieś 100m długości. Pierwsze skojarzenie jakie miałem to plaża w jednym z odcinków Jasia Fasoli, gdy przebierał się w kąpielówki przy niewidomym. Kojarzycie?


Z tą różnicą, że w moim śnie to była naturalna plaża, w sensie... bez takiej zabudowy, była tylko stroma ściana, na której była założona taka siatka by morze za bardzo nie podmywało klifu.

Wracając do tematu snu... z początku morze było spokojne. Pływałem w nim gdy z minuty na minutę fale stawały się coraz większe. Z perspektywy pływającego nie było tego widać do momentu aż fala nie uniosła mnie sporo nad poziom morza. Wyszedłem (już z trudem) na brzeg z pozostałymi i dopiero zdaliśmy sobie sprawę, że mamy kłopoty. Fale osiągały tak wielkie rozmiary, że przykrywały całe niebo. Uderzały z impetem o skalną ścianę pod którą staliśmy, w rzędzie jak kaczki. Nie zmywało nas, ponieważ znajdowaliśmy się pod samym grzbietem fali- jak surfing:


Nie śmiejcie się tylko ale na szybko naszkicowałem jak to mniej więcej wyglądało, całą plaża itd.


Wszyscy kierowali się w ślimaczym tempie do wyjścia, ponieważ z klifu osypywały się kamienie i lała się woda. Ja byłem po prawej str. patrząc na moje "dzieło". Miałem sporo do przejścia, a morze zabierało nam kolejne fragmenty plaży, zostało nam już niemal 0,5 m samego piasku. 
To było takie wielkie przeżycie, oczywiście strach też, ale przede wszystkim adrenalina. Mało kto znajdował się przecież pod takimi falami, a sen był tak realny, że otwarcie mogę przyznać. Ostatniej nocy byłem w takiej sytuacji i dziwię się, że od nadmiaru wody jaka mi się śniła nie zmoczyłem łóżka. Zwaliłbym oczywiście wszystko na fale... ;> Bo przecież mokry byłem... na plaży. Mokry we śnie, mokry w łóżku. Dobra bo zaczynam coś majaczyć. 

Tak więc podzieliłem się z Wami moim kolejnym niezwykłym snem. Mam nadzieję, że się spodobał, choć jak wspomniałem nie ma tu co opowiadać. Mało się działo, bo chodziło tu o sam sztorm, jednak emocje... oj polecam. :D

sobota, 13 grudnia 2014

:(

Pamiętasz, obiecałem Ci,
że przyjdą dla nas lepsze dni.
Choć czasem w oczy tylko wiatr, 
a nadzieja poszła spać.

Nie pytaj mnie, czy to ma sens,
podobno wszystko po coś jest.
Choć świat nie pokazuje kart,
jutro Tobie wygrać da.

Ref.: Więc nie mów mi, że sił już brak,
I wszystko jakby na złość, jest nie tak.
Przecież dobrze wiesz, na dobre i na złe, ktoś obok jest.
Więc nie mów mi, że znowu deszcz,
i wszystko jakby na złość, jest na 'nie'.
Przecież dobrze wiesz, na dobre i na złe, masz obok mnie.

A gdyby tak, oszukać czas,
udawać, że nie dotknie nas.
Na życie znaleźć nowy plan,
w którym zaczniesz znów się śmiać.

Złe chwile schowam gdzieś na dnie,
straconych szans zapomnę smak.
Do tamtych wspomnień zgubię klucz,
żeby nie wróciły już.


   Moglibyśmy się pogodzić gdybym usłyszał od Ciebie jedno durne przepraszam. Na to czekam i na wyjaśnienia. Po ostatniej rozmowie się rozczarowałem ale mam ciągle nadzieję. Czekam dalej...

środa, 3 grudnia 2014


   Tak się składa, że i tym razem postanowiłem opisać swoje ostatnie dwa sny. Są one "świeże" bo miałem z nimi styczność tej nocy. Choć powinienem je bardzo dobrze pamiętać to tradycyjnie i tym razem szczegółów nie opiszę. Chciałem tylko się nimi podzielić, zwłaszcza tym drugim. Ale od początku...

Pierwszy z nich nie mogę zaliczyć do koszmarów, ponieważ nie odczuwałem w nim lęku. Wszystko odbywało się raczej w kontrolowany sposób. Przyjąłem ten sen ze spokojem- wiem, że z opisu może za taki nie uchodzić. Otóż byłem z babcią i mamą w jakimś pomieszczeniu... znajdowały się w nim poustawiane w rzędach stoły/lady, na których poukładane były jakieś kamienie szlachetne. Z mojej strony to wyglądało tak jakbyśmy w a la jubilerze pracowali.
Wiedzieliśmy jednak, że przyjdzie do nas nieuczciwy klient, spodziewaliśmy się go bo zapowiadał swoje wizyty z wyprzedzeniem. Mieliśmy dla niego szykować najcenniejsze okazy. Tyle teorii.
Kluczowym momentem snu było coś dziwnego. Zaczęła mi intensywnie lecieć krew z nosa. Nie był to taki tradycyjny krwotok tylko niemalże wylew. Poplamiłem stoły, kamienie, ściany i swoje ubranie. o.o Co najciekawsze, nie panikowaliśmy. Stwierdziliśmy, że ubrudzone krwią kamienie nie zachęcą tego cygana (bo to był ktoś podobnego pokroju). Tak też się stało.
Po przebudzeniu stwierdziłem, że był to jeden z najdziwniejszych snów jakie miałem, ale jak wspomniałem nie przeraził mnie.

Drugi sen moim zdaniem świetnie pasuje na scenariusz do horroru. Nie obleśnego, ale takiego jakie w moim mniemaniu są najlepsze. Sen składał się z dwóch etapów/odcinków. Obie części były do siebie podobne. Główny wątek opierał się na opuszczonych chatkach na jakiś mokradłach czy bagnach. Bohaterami snu była oczywiście moja skromna osoba, jakiś mężczyzna, kobieta i czwórka dzieci. Mężczyzna nie był spokrewniony z kobietą i jej dziećmi (ja też nie). Nie jestem w stanie przywołać do pamięci po co wchodziliśmy do opuszczonej ruiny domu. Po prostu tam zaglądaliśmy, była noc i mgła. Atmosfera rodem z prawdziwego horroru, zniszczony dom, tynk odchodzący ze ściany, skrzypiące schody i zniszczone panele na podłodze. Dom miał taką... altankę jak wiejskie domki na preriach. Obrośnięty był zbutwiałą roślinnością, jak to na bagnach.


Nie chcę się za wiele rozpisywać dlatego w skrócie napiszę. Po wejściu do owego domu zapaliliśmy latarki i błądziliśmy po przedpokoju. Mężczyzna poszedł na górę, a ja rozglądałem się z kobietą i... trójką dzieci po pomieszczeniu. Kobieta zorientowała się, że jednego dziecka brakuje. Ono zniknęło. Wyszedłem z nią na tą altankę i szukaliśmy go wzrokiem myśląc, że nie weszło za nami do środka. Nagle usłyszeliśmy dziwny dźwięk, którego nigdy byśmy się tam nie spodziewali. Był to odgłos jaki wydaje dziecięca grzechotka. Wzbudziło to mój niepokój i... obudziłem się. Byłem o wiele bardziej przejęty niż tym poprzednim snem. Pewnie ze względu na atmosferę, otoczenie i wątki: zaginięcie dziecka oraz tajemniczy dźwięk grzechotki.
Wszystko nabrało jeszcze większego sensu, gdy po zaśnięciu jakimś cudem był ciąg dalszy snu. Jakby retrospekcja poprzedniego. Dlaczego? Ponieważ odwiedzałem inną ruinę, z tą samą kobietą i już tylko trójką jej pociech. Doszliśmy do piętra, gdy zorientowaliśmy się... no zgadnijcie. Zaginęło kolejne dziecko. Została już tylko dwójka! Wyjrzałem przez okno, niemal niczego nie było widać, tylko mgła i odbijające się w blasku księżyca mokradła. Do moich uszu dobiegł znowu ten dźwięk... dziecięca grzechotka.
 

   Po przebudzeniu nie miałem ochoty na dalszy ciąg. Odwróciłem się na drugi bok, sięgnąłem po tel by wrócić do rzeczywistości i przeczekać chwilę. Gdy ponownie zasnąłem, ten dziwny koszmar już mi się nie pojawił. Całe szczęście...
Moim zdaniem mógłby powstać z tego niezły film. Sen był bardzo tajemniczy i takie powiązania z jakimiś dźwiękami: śmiech dziecka, odgłos katarynki, jakaś melodia itp. wzbudzały we mnie lęk. Możecie mi wierzyć na słowo, nocą taki sen powoduje ciarki na plecach. Nikomu nie polecam.