wtorek, 11 listopada 2014


   Sen, który miał okazję przyśnić mi się ostatniej nocy był co najmniej dziwny. Dziwny z mojego punktu widzenia- dziwny bo właśnie mi się śnił. Był straszny? Niewyobrażalnie głupi? Nie.
Gł. bohaterem nocnej wędrówki mojego mózgu było... dziecko. Dokładniej niemowlak, nie wiem ile mógł mieć miesięcy, no może z pół roku. Przez cały czas się nim zajmowałem i nosiłem go na rękach. Miał na sobie tylko pieluszkę, pamiętam to uczucie gdy trzymałem go za dupkę swoją dłonią, która w całości podtrzymywała jego cztery literki hah. Drugą dłoń miałem na jego plecach i tak z nim chodziłem i kołysałem go. (?) Musiało mi to dobrze wychodzić bo nie płakał. Gdy wkładałem go do łóżeczka to on tylko wyciągał ręce i dawał mi do zrozumienia bym wziął go ponownie na ręce.
   Przyznam, że mało kiedy miałem okazję trzymać takiego malca, a we śnie było to takie rzeczywiste. Czułem jego ciężar, puchatą pieluszkę na dłoni i dotyk.

   Czy to jakiś sen proroczy? Mam nadzieję, że nie... w każdym razie- nic nie zmajstrowałem, żeby nie było. Jeszcze... Muszę powtórzyć raz jeszcze- to był dziwny sen.