środa, 31 grudnia 2014

CZEGO SOBIE ŻYCZĘ NA NOWY ROK?

   Myślałem o tym wpisie rano gdy leżałem jeszcze w łóżku. Nie wiedziałem czy mam publicznie przedstawić swoje życzenia i wypisać to czego bym oczekiwał po nowym roku. Ostatecznie pomyślałem: co mi tam. Może bez wnikania w szczegóły ale wymienię to co w sercu mi tkwi i czego bym faktycznie chciał. Zatem do dzieła:

  1.  Pragnę przez kolejny rok była ze mną cała rodzina w komplecie.
  2.  Chcę by każdemu dopisywało zdrowie.
  3.  Bym nie kłócił się tak bardzo z ojcem. (on z resztą rodziny też).
  4.  By ojciec tyle nie pił.
  5.  Żebym nie stracił kontaktu z osobami, na których mi zależy.
  6.  Odnosząc się do punktu wyżej: chcę by Ada była tą samą dziewczyną co jest teraz i by się nie  zmieniała. By Monika... znalazła kogoś lepszego ode mnie i by on zapewnił jej szczęście, którego w tym roku (a przynajmniej pod koniec) nie zaznała. Przepraszam.
  7.  Życzę sobie by ten rok był dla mnie łaskawszy jeśli chodzi o ból. Nie chcę go już tak odczuwać. Mam dość bólu głowy, nerek, brzucha dziwnych napadów gorąca i niepokoju.
  8.  Pragnę by w pracy układało mi się tak dobrze jak do tej pory i bym się w niej nie stresował.
  9.  To samo tyczy się mojej siostry- bo jak ja zaczęła w tym roku swoją pracę.
  10.  Życzenie dla Dropsia: by był nadal kochanym ptaszkiem i żeby nie był tak złośliwy rano gdy w łóżku leżę. Niech żyje jak najdłużej. 
  11.  By mama się tak nie denerwowała i by miała mniej na głowie.
  12.  Życzę sobie wygranej w lotto- w grę, w którą zacząłem namiętnie grać.
  13.  Chcę się mniej smucić.
  14.  Latem jeśli mogę prosić... o mniejszy upał, 26 stopni w słońcu styknie. (max)
  15.  Żeby moi czytelnicy się nie zawiedli czytając bloga. <3
  16.  Pragnę też przeprosić wszystkich tych, których w starym roku zasmuciłem i obraziłem. Dlatego w tym miejscu moim życzeniem jest otrzymanie ich wybaczenia.
  17.  Chcę nadal poznawać na asku cudownych ludzi! Pozdrawiam: Martę, Panią Tolerancyjną, Marcina, Żelka, Marcela, Julkę, Natalię, Rudą, Dominika... a no niech będzie Arcyksięcia oraz wszystkich tych, których nie wymieniłem, a których mam na gg. 
  18. To życzenie jest skryte głęboko w sercu bo gdzieś tam... chcę znaleźć drugą połowę, która będzie mnie wspierać, kochać i która stanie się większym sensem życie, którego nie mam.
  19.  Chciałem dobić do 20 punktu ale Ada mnie popędza i w sumie... nie wiem co jeszcze mógłbym napisać.
Zdaję sobie sprawę, że to nie tylko życzenia ale też wszystko to co bym chciał zmienić. Dużo chcę, a nie zawsze wszystko można. Napisałem to co przyszło mi na myśl jako pierwsze. Gdybym się zastanowił pewnie wyszłoby więcej podpunktów. A nie... czekajcie...
   
    20. W imieniu wspomnianej Ady: chcę dla niej gwiazdkę z nieba.

Z danej chwili...

Dawno nie było wpisu o tym właśnie tytule dlatego postanowiłem się zrekompensować.
Za oknem niewielka warstwa śniegu, lekki ziąb i niestety pochmurne niebo. Siedzę w ciepłym pokoju, na swoim foteliku i tak gdybam... Czym Was dziś z okazji Sylwestra zaskoczyć. Nie mam pomysłu, a nie chcę by ten wieczór i noc wyglądały jak te wcześniejsze. Mogę Wam jedynie obiecać, że będę rozgadany po południu- piwo zrobi swoje. Mam nadzieję, że ktoś będzie pod ręką z kim poprowadzę ciekawą konwersację. Wszedłbym na jakiś czat ale tam spotykałem się gł. z tematami seksu. Omijam już te miejsca. Tak więc liczę, że na asku ktoś się pojawi. Wiem, że najprostszym pomysłem byłoby gg, jednak nie chcę się za bardzo "wiązać" z kolejnymi osobami. GG jest zbyt hmm... prywatne. Nie wiem jak to nazwać. Jeśli ktoś będzie chętny na rozmowę "w 4 oczy" to jestem chętny- na zasadzie wysyłania wiadomości w pytaniach, na które nie będę publicznie odpowiadać tylko wysyłać odpowiedzi na profil rozmówcy. Ehh... pomieszanie z poplątaniem. xD Myślę, że każdy wie o czym piszę.

Co jeszcze... teraz muszę zrobić obiad, a później nic nie planuję. Choć przyznam, przydałoby się bym posprzątał sobie w pokoju. :) Aaa! Zmieniłem sobie piosenkę przewodnią na blogu, mam nadzieję, że się podoba. Po południu dodam kolejny wpis. Odpowiem w nim na askowe pytanie odnośnie moich życzeń noworocznych. 

DO PÓŹNIEJ!

wtorek, 30 grudnia 2014

...



Tyle chciałem Ci dać
Deszczem kwiatów okryć Cię
Czasem porwał mnie wiatr
Chciałem siebie odnaleźć.

Wiem, że grałem nie fair
Głupie kłamstwa, czasem flirt
Nie wiedziałem, że wiesz...

Będę kochał Cię tak
Jak to było, gdy miałem 20 lat.

Bo ja bez Ciebie zginę
Bo ja bez Ciebie nawet nie wiem jak żyć
Sto lat być może minie
Nim spotkam Cię znów
Proszę Cię... błagam wróć.

Tyle chciałem Ci dać...

poniedziałek, 29 grudnia 2014

POLECAM

   Po krótkim namyśle postanowiłem zmienić nieco zawartość tego wpisu. Ukrócę go tak bardzo, że bardziej się nie da. Jeśli lubicie niezwykłe historie oparte na faktach, albo lepiej- pisane w formie pamiętnika relacje to ta książka jest dla Was.
Autorem jest neurochirurg, który był w stanie śmierci klinicznej i wyszedł z niej. W swoich zapiskach wspomina o tym trudnym i niezwykłym okresie. Opowiada co działo się "po drugiej stronie" kogo tam spotkał i kim była ta osoba- po wybudzeniu dowiaduje się tego od bodajże matki? Nie pamiętam bo opowiadała mi to koleżanka w pracy.

Książka "Dowód" zawiera w sobie dużo wątków medycznych ponieważ na początku lekarz opowiada o swoim zawodzie, różnych przypadkach medycznych itp. Więc może wydawać się ciężka.
Jednak myślę, że sam wątek i dowód na istnienie CZEGOŚ po śmierci, który jest opisany to wystarczająca zachęta.

Na początku chciałem dokładniej opisać to co zawiera książka. Napisać to w formie opowiadania ale wtedy nie miałoby sensu polecanie jej- skoro opisałbym wszystko tutaj. :) A tak napisałem drobną zachętę. 

SYLWESTER!

   Czy się cieszę? Tak sobie... może trochę bo będę miał spokój siedząc samemu w domu z babcią. Jejku ja nawet do 12 nie dotrwam- każdemu to mówię. Dodam do tego jakieś piwo, które wypiję wcześniej to już wgl. Ale mam wielką nadzieję, że ktoś tutaj będzie i sobie pogadam. :) Z tego co pamiętam rok temu było całkiem fajnie. Większość imprezowiczów uzna mnie za dziwaka siedzącego w Sylwestra w domu i rozmawiającego z "komputerem". Możecie mi wierzyć, ja tak wolę. Osoby poznane w internecie mają dla mnie duże znaczenie i niekiedy traktuję ich z większym poszanowaniem niż rodzinę. Tak się przyzwyczaiłem i tak już zostało.
Dlatego jeśli ktoś zostaje w Sylwestra w domu i również nie będzie wiedział co ma w nocy robić to wie do kogo może się zgłosić. :)

   Więcej cieszę na to co mnie czeka tej długiej, ciężkiej i głośnej nocy. Przyjdzie do mnie przyjaciółka, którą ostatnio widziałem w sierpniu. Kupiłem już szampany (bo przecież 1 na dwie osoby to co to jest) heh oraz przekąski. Mamy trochę do obgadania i z przyjemnością się z nią spotkam. Może pizzę zrobimy? c; Zobaczymy! W naszym towarzystwie nam porządnie odbija, dobraliśmy się jak nikt inny. Śmiejemy się z takich głupot, że lepiej nie wspominać.

Jak widzicie moje przywitanie Nowego Roku tak właśnie wygląda. Postaram się by (w przeciwieństwie do poprzedniego razu) nie wykąpać się za wcześnie bo potem latałem w samych gatkach, a tak chyba nie wypada. ;) Chociaż...

PODZIEKOWANIA

   Zanim napiszę coś konkretnego serdecznie dziękuję mojemu... "cichemu wielbicielowi" (xD). Cichemu w "" bo już się ujawnił i "wielbicielowi" bo wielbi mnie tylko mój kanarek. <3 

http://ask.fm/Rockit666
Mam nadzieję, że mi za to niczego nie urwie. :) i liczę, że uśmiecha się teraz czytając to co piszę. Specjalnie na Jego życzenie (bo muszę Wam przyznać, że nalega bardzo xD) napiszę kolejny wpis.
Pozdrawiam!

czwartek, 25 grudnia 2014

MILA NIESPODZIANKA

   Nie wiem kto to to, ale ktoś napisał mi niedawno z anonima wiadomość na asku. Oto jaką:


   To bardzo miłe, naprawdę. Nigdy nie dostałem podobnego pytania i nie spodziewałem się wgl. go dostać. Prowadzę bloga bo tutaj mogę napisać o wszystkim. Dzielę się z Wami tym czym nie zawsze mogę podzielić się z rodziną czy osobami, które widuję codziennie. Powód jest prosty: albo zrobię porutę mamie (pracujemy w jednej firmie), albo w domu nikogo to nie interesuje. 
Cieszy mnie fakt, że komuś się podoba mój pomysł wylewania swoich emocji, przemyśleń i snów na ten blog. ♥ Dziękuję!

Teraz wyślę to tej anonimowej osobie- niech wie, że wywołała uśmiech na mojej twarzy. :)

środa, 24 grudnia 2014

MERRY CHRISTMAS!




Z okazji Świąt Bożego Narodzenia chcę złożyć wszystkim najserdeczniejsze życzenia. ♥
W te nadchodzące dni pragnę życzyć Wam wszystkim (tym którzy czytają bloga i tym, którzy złożyli mi życzenia na asku) spokojnych i przede wszystkim zdrowych świąt- ostatnio za dużo osób mi chorowało, palcem nie będę wymieniać. ;> Dużo radości i pomyślności w te nadchodzące dni i nie tylko. Spełnienia najskrytszych marzeń i realizacji wszystkich planów.
Dziękuję, że ze mną jesteście już długi czas i mam nadzieję, że wytrzymacie ze mną jeszcze więcej. 
PS. ja mam nadzieję, że te najbliższe wolne wieczory wytrzymam nie śpiąc przynajmniej do  22 godziny. ;) Może mi w tym pomożecie.

Samych smaczności przy wigilijnym stole i dużo prezentów! ;*


niedziela, 21 grudnia 2014


   Dzisiejszej nocy miałem sen, który (gdyby zdarzył się w życiu) nazwałbym koszmarem. Nie do końca tak było. Poczułem w nim przypływ adrenaliny i doświadczyłem czegoś ekstremalnego. Mowa tu o potężnym sztormie i tsunami.
Zaczęło się zupełnie niewinnie. Byłem z rodziną i innymi ludźmi na małej plaży, dość charakterystycznej. Z obu stron była otoczona skałami, ponieważ znajdowała się u podnóża klifu. Miała może 5m szerokości i jakieś 100m długości. Pierwsze skojarzenie jakie miałem to plaża w jednym z odcinków Jasia Fasoli, gdy przebierał się w kąpielówki przy niewidomym. Kojarzycie?


Z tą różnicą, że w moim śnie to była naturalna plaża, w sensie... bez takiej zabudowy, była tylko stroma ściana, na której była założona taka siatka by morze za bardzo nie podmywało klifu.

Wracając do tematu snu... z początku morze było spokojne. Pływałem w nim gdy z minuty na minutę fale stawały się coraz większe. Z perspektywy pływającego nie było tego widać do momentu aż fala nie uniosła mnie sporo nad poziom morza. Wyszedłem (już z trudem) na brzeg z pozostałymi i dopiero zdaliśmy sobie sprawę, że mamy kłopoty. Fale osiągały tak wielkie rozmiary, że przykrywały całe niebo. Uderzały z impetem o skalną ścianę pod którą staliśmy, w rzędzie jak kaczki. Nie zmywało nas, ponieważ znajdowaliśmy się pod samym grzbietem fali- jak surfing:


Nie śmiejcie się tylko ale na szybko naszkicowałem jak to mniej więcej wyglądało, całą plaża itd.


Wszyscy kierowali się w ślimaczym tempie do wyjścia, ponieważ z klifu osypywały się kamienie i lała się woda. Ja byłem po prawej str. patrząc na moje "dzieło". Miałem sporo do przejścia, a morze zabierało nam kolejne fragmenty plaży, zostało nam już niemal 0,5 m samego piasku. 
To było takie wielkie przeżycie, oczywiście strach też, ale przede wszystkim adrenalina. Mało kto znajdował się przecież pod takimi falami, a sen był tak realny, że otwarcie mogę przyznać. Ostatniej nocy byłem w takiej sytuacji i dziwię się, że od nadmiaru wody jaka mi się śniła nie zmoczyłem łóżka. Zwaliłbym oczywiście wszystko na fale... ;> Bo przecież mokry byłem... na plaży. Mokry we śnie, mokry w łóżku. Dobra bo zaczynam coś majaczyć. 

Tak więc podzieliłem się z Wami moim kolejnym niezwykłym snem. Mam nadzieję, że się spodobał, choć jak wspomniałem nie ma tu co opowiadać. Mało się działo, bo chodziło tu o sam sztorm, jednak emocje... oj polecam. :D

sobota, 13 grudnia 2014

:(

Pamiętasz, obiecałem Ci,
że przyjdą dla nas lepsze dni.
Choć czasem w oczy tylko wiatr, 
a nadzieja poszła spać.

Nie pytaj mnie, czy to ma sens,
podobno wszystko po coś jest.
Choć świat nie pokazuje kart,
jutro Tobie wygrać da.

Ref.: Więc nie mów mi, że sił już brak,
I wszystko jakby na złość, jest nie tak.
Przecież dobrze wiesz, na dobre i na złe, ktoś obok jest.
Więc nie mów mi, że znowu deszcz,
i wszystko jakby na złość, jest na 'nie'.
Przecież dobrze wiesz, na dobre i na złe, masz obok mnie.

A gdyby tak, oszukać czas,
udawać, że nie dotknie nas.
Na życie znaleźć nowy plan,
w którym zaczniesz znów się śmiać.

Złe chwile schowam gdzieś na dnie,
straconych szans zapomnę smak.
Do tamtych wspomnień zgubię klucz,
żeby nie wróciły już.


   Moglibyśmy się pogodzić gdybym usłyszał od Ciebie jedno durne przepraszam. Na to czekam i na wyjaśnienia. Po ostatniej rozmowie się rozczarowałem ale mam ciągle nadzieję. Czekam dalej...

środa, 3 grudnia 2014


   Tak się składa, że i tym razem postanowiłem opisać swoje ostatnie dwa sny. Są one "świeże" bo miałem z nimi styczność tej nocy. Choć powinienem je bardzo dobrze pamiętać to tradycyjnie i tym razem szczegółów nie opiszę. Chciałem tylko się nimi podzielić, zwłaszcza tym drugim. Ale od początku...

Pierwszy z nich nie mogę zaliczyć do koszmarów, ponieważ nie odczuwałem w nim lęku. Wszystko odbywało się raczej w kontrolowany sposób. Przyjąłem ten sen ze spokojem- wiem, że z opisu może za taki nie uchodzić. Otóż byłem z babcią i mamą w jakimś pomieszczeniu... znajdowały się w nim poustawiane w rzędach stoły/lady, na których poukładane były jakieś kamienie szlachetne. Z mojej strony to wyglądało tak jakbyśmy w a la jubilerze pracowali.
Wiedzieliśmy jednak, że przyjdzie do nas nieuczciwy klient, spodziewaliśmy się go bo zapowiadał swoje wizyty z wyprzedzeniem. Mieliśmy dla niego szykować najcenniejsze okazy. Tyle teorii.
Kluczowym momentem snu było coś dziwnego. Zaczęła mi intensywnie lecieć krew z nosa. Nie był to taki tradycyjny krwotok tylko niemalże wylew. Poplamiłem stoły, kamienie, ściany i swoje ubranie. o.o Co najciekawsze, nie panikowaliśmy. Stwierdziliśmy, że ubrudzone krwią kamienie nie zachęcą tego cygana (bo to był ktoś podobnego pokroju). Tak też się stało.
Po przebudzeniu stwierdziłem, że był to jeden z najdziwniejszych snów jakie miałem, ale jak wspomniałem nie przeraził mnie.

Drugi sen moim zdaniem świetnie pasuje na scenariusz do horroru. Nie obleśnego, ale takiego jakie w moim mniemaniu są najlepsze. Sen składał się z dwóch etapów/odcinków. Obie części były do siebie podobne. Główny wątek opierał się na opuszczonych chatkach na jakiś mokradłach czy bagnach. Bohaterami snu była oczywiście moja skromna osoba, jakiś mężczyzna, kobieta i czwórka dzieci. Mężczyzna nie był spokrewniony z kobietą i jej dziećmi (ja też nie). Nie jestem w stanie przywołać do pamięci po co wchodziliśmy do opuszczonej ruiny domu. Po prostu tam zaglądaliśmy, była noc i mgła. Atmosfera rodem z prawdziwego horroru, zniszczony dom, tynk odchodzący ze ściany, skrzypiące schody i zniszczone panele na podłodze. Dom miał taką... altankę jak wiejskie domki na preriach. Obrośnięty był zbutwiałą roślinnością, jak to na bagnach.


Nie chcę się za wiele rozpisywać dlatego w skrócie napiszę. Po wejściu do owego domu zapaliliśmy latarki i błądziliśmy po przedpokoju. Mężczyzna poszedł na górę, a ja rozglądałem się z kobietą i... trójką dzieci po pomieszczeniu. Kobieta zorientowała się, że jednego dziecka brakuje. Ono zniknęło. Wyszedłem z nią na tą altankę i szukaliśmy go wzrokiem myśląc, że nie weszło za nami do środka. Nagle usłyszeliśmy dziwny dźwięk, którego nigdy byśmy się tam nie spodziewali. Był to odgłos jaki wydaje dziecięca grzechotka. Wzbudziło to mój niepokój i... obudziłem się. Byłem o wiele bardziej przejęty niż tym poprzednim snem. Pewnie ze względu na atmosferę, otoczenie i wątki: zaginięcie dziecka oraz tajemniczy dźwięk grzechotki.
Wszystko nabrało jeszcze większego sensu, gdy po zaśnięciu jakimś cudem był ciąg dalszy snu. Jakby retrospekcja poprzedniego. Dlaczego? Ponieważ odwiedzałem inną ruinę, z tą samą kobietą i już tylko trójką jej pociech. Doszliśmy do piętra, gdy zorientowaliśmy się... no zgadnijcie. Zaginęło kolejne dziecko. Została już tylko dwójka! Wyjrzałem przez okno, niemal niczego nie było widać, tylko mgła i odbijające się w blasku księżyca mokradła. Do moich uszu dobiegł znowu ten dźwięk... dziecięca grzechotka.
 

   Po przebudzeniu nie miałem ochoty na dalszy ciąg. Odwróciłem się na drugi bok, sięgnąłem po tel by wrócić do rzeczywistości i przeczekać chwilę. Gdy ponownie zasnąłem, ten dziwny koszmar już mi się nie pojawił. Całe szczęście...
Moim zdaniem mógłby powstać z tego niezły film. Sen był bardzo tajemniczy i takie powiązania z jakimiś dźwiękami: śmiech dziecka, odgłos katarynki, jakaś melodia itp. wzbudzały we mnie lęk. Możecie mi wierzyć na słowo, nocą taki sen powoduje ciarki na plecach. Nikomu nie polecam.

piątek, 28 listopada 2014



   Nowy dzień i nowy wpis. Zdecydowałem się na niego ponieważ dzisiejsza noc była... dziwna, a zarazem bardzo udana. Spałem jak zabity i obudziłem się po 2. Wiecie co o tej godzinie zrobiłem? Chwyciłem za... telefon (;>) i spisałem sobie odnośnikami wszystko to co mi się śniło. W ciągu jednej nocy miałem, niech policzę... chyba 7 różnych wątków, które przeradzały się w kolejny sen. Pokażę Wam co zapisałem na tel po 2 godzinie.

- Święto Dziękczynienia
- chłopak
- Karma
- nr tel.
- zdj. tyłka
- praca
- poczta
- ja: na tramwaj
- jazda na kapę
- kanar (kontroler biletów)
- PEKA w portfelu
- pętla
- szkoła gdzie było Halloween
- głowa jelenia (sztuczna)
- autobus z Londynu
- mieszkanie cioci

Pomyślicie, że zwariowałem, ale to wszystko mi się śniło. Tak zapisałem sobie wszystkie szczegóły, po to by móc to teraz przedstawić. Zwykle po kilku godzinach od wybudzenia nie pamiętam takich szczegółów. Ciężko wszystkie te elementy w całość zebrać, bo jak wspomniałem tworzyły one kilka rozdziałów. Przeplatały się ze sobą, choć dotyczyły czegoś innego. Od początku...
   Pojawiłem się na obiedzie z okazji Święta Dziękczynienia (wzięło się to najprawdopodobniej stąd, że wczoraj przed pracą jechaliśmy coś odebrać do UM, gdzie sale były przygotowane pod to święto). Siedziałem przy stole obok przystojnego chłopaka, po mojej prawej stronie była Karma- jedna z gł. bohaterek serialu Faking it! xD (nie wiem skąd się urwała, nie przepadam za nią). Ta dwójka miała się ku sobie i wymienili się nr tel. Gdy dziewczyna odchodziła chłopak zrobił jej zdjęcie- od tyłu. o.o Oczywiście potem były rozmowy, jedzenie itp. (wszystko raczej mało istotne).
   Następnie sen przeniósł się do mojej pracy (nie będę opisywać). Wracaliśmy z niej, a ja musiałem jechać na pocztę. Postanowiłem szybko to załatwić i wsiadłem w tramwaj- na gapę. Na moje nieszczęście dorwał mnie kanar i sprawdził czy odbiłem swoją kartę. Wyjaśniłem mu, że czytnik jej nie widział (pokazując portfel), a on: wszystko jasne... przez portfel czytnik nie widzi karty. Uszło mi to płazem, bo stwierdził, że to wina portfela. xD Dojechałem na pętlę (miałem przy poczcie wysiąść- dlatego w tym miejscu zaczął się inny rozdział snu). Znalazłem się przed szkołą, która uwaga, śniła mi się innej nocy. Poważnie tak było, odbywała się wtedy impreza z okazji Halloween. Co tam robiłem niestety nie pamiętam ale w pamięci utkwiła mi sztuczna głowa jelenia, która leżała przy chodniku. Wychodziłem wtedy ze szkoły z inną dzieciarnią, znalazłem się wkrótce ponownie na pętli i wsiadłem do londyńskiego autobusu. Pojechałem do mieszkania cioci, z którą skłóceni są moi rodzice. Nie było jej tam ale jakimś cudem wszedłem do środka i czekałem na nią. Nie pamiętam szczegółów tego ostatniego snu: co robiłem w mieszkaniu? Nie wiem. Pamiętam tylko, że w końcu się jej doczekałem, przyszła ze swoim psiakiem. :)

   Nigdy jeszcze nie miałem takiej nocy, podczas której śniło mi się tyle wątków w jednym ciągu snu. Wszystko to co opisałem wyżej plus to o czym zapomniałem- bo jeszcze coś mi świta przemijało jedno za drugim w kilku rozdziałach. Stanowiło całość choć zupełnie nie łączyło się tematycznie.
Zdaję sobie sprawę z tego, że opisałem to chaotycznie. Nie chciałem pisać niepotrzebnych rzeczy by post nie zajmował całego bloga. Chciałem tylko nawiązać do tego co mi się w nocy ukazało.
Sny są wielką zagadką, a już na pewno moje.

czwartek, 27 listopada 2014

JINNGLE BELLS, JINNGLE BELLS

   Na szczęście jeszcze nie słychać dzwonków sań. Zima nadchodzi jednak wielkimi krokami.


    Najbardziej doskwiera mi zimno i to fakt, że dzień trwa tak krótko. Wychodzę do pracy- ciemno, wracam- szaro, zjem obiad- ciemno. A co ja robię gdy jest ciemno? ;>





Oczywiście, że śpię! 
Zdecydowanie za wcześnie zasypiam, no ale co poradzę? Chce mi się i już. Nudzę się wieczorami, ciemno za oknem to idę się umyć, a ponieważ jest chłodno to do łóżka. Jak leżę w łóżku to się tak ululam, że zasypiam. Reakcja łańcuchowa, której efekty poczuła nie jedna osoba. Pozdrawiam serdecznie wieczornych rozmówców. ;* Jeśli ktoś chce doświadczyć i na własnej skórze przekonać się jak to jest gdy osoba, z którą pisze zasypia- to zapraszam. Zapisy robię od teraz. xD 
Potrafię różne głupoty pisać, niekiedy nawet naklikam coś co wyjąłem z krótkiego snu, który miałem chwilę przed napisaniem niezrozumiałej treści. Albo zaczynam komuś coś pisać, przeczytam coś od kogoś innego i odpisuję pół tej osobie i cd. innej. Jejku gorzej niż po %. Przyznam, że tego nie lubię, źle się czuję jak zasypiam bez pożegnania. Sam się dziwię, że w niekontrolowany sposób to robię- tel. wypada z ręki, obok na poduszkę albo na moją twarz. No jeden wielki cyrk. 
Za bardzo się o tym rozpisałem. ; - ; 

   Wracając do tematu zimy, należy wspomnieć o świętach, które już wszędzie widać. W sklepach klimat świąt wychodzi już drzwiami i oknami. Sam na nie czekam, jak zawsze. W tym roku będzie to długa przerwa, niemal 2 tygodnie! Święta są ładne, nawet jeśli jest zimno i ciemno. Jednak musi być spełniony warunek... śnieg, śnieg i jeszcze raz śnieg.


środa, 26 listopada 2014

WYCZEKIWANY WPIS

   Witam moich milusińskich czytelników, którzy (ja wiem) z niecierpliwością czekają na nowe posty.
Na początku należy mi się solidny wycisk i kopniak w część ciała, w której plecy kończą swoją wdzięczną i szlachetną nazwę tam na dole. Tak, wiem nie piszę za często ale wyjaśnienie jest takie jak zawsze. Gomenasai.

   Otrzyjcie łzy i się uśmiechnijcie bo oto jestem z nowym pomysłem na wpis. Podpowiedź uzyskałem od Anonima z Aska... toteż jemu dedykuję ten post.


Napiszę o ludziach, którzy mnie coraz częściej irytują na asku. Są to 4 grupy istot ziemskich i krótko je przedstawię. ;]

1) PROSIAKI
Osoby nagminnie wysyłające wszystkim pytania z prośbą o polajkowanie i pytania. Choć nie zawsze proszę, niekiedy jest to niemalże rozkaz. Jak można tak nisko upaść by się domagać lajków od kogoś- "chcę mieć najwięcej, lajkuj mi! A potem wielkie mi halo... jestem fejmem! *o*"



2) SAURON
Jak widzę wiadomość: Obserwuję. <3...Zaobserwujesz? Miłego dnia. ;*...Obserwuję, a ty?


...to dostaję zmarszczek na tyłku!

Gdyby nie ta aktualizacja aska, po której wyświetla nam się liczba obserwatorów to by tego nie było. Co kogo to obchodzi? Jak ktoś chce mnie obserwować od tak, żebym gdzieś w tłumie nie zginął, albo chce być na bieżąco z moimi odpowiedziami to obserwuje bezinteresownie. Nie powinien wymagać ode mnie tego samego. Dlatego zawsze gdy ktoś pisze mi pytanie i dodaje do tego: obserwuję lub skrót obs. to zamiast mnie zachęcić do odpowiedzenia i zaobserwowania... odpycha mnie od siebie. 

3) W PEŁNI ZAUTOMATYZOWANE ROBOTY PYTAJĄCE
Czyli osoby, które wszystkim jak leci zadają te same pytania- kopiuj > wklej, kopiuj > wklej. Nie patrzą przy tym nawet na to komu je zadają. (mylą wiek, płeć itp.). Najlepsze jest to, że mało kiedy czytają odpowiedzi. Dlaczego? Bo pytania zadają po to by się na strumieniu pokazać albo zaistnieć na czyimś kanale. Liczą na to, że się ktoś zainteresuje nimi albo odwdzięczy pytaniem lub lajkami.
Zwykle są to pytania mało ciekawe, takie filozoficzne i taśmowe- że niby mądre. Często nie odpowiadam na nie i od razu trafiają do "kosza".

4) ANONIMY
Tu chyba nikogo nie zaskoczyłem. Specjalnie wspominam o nich na końcu, ponieważ niekiedy są intrygujące. Nie lubię tylko tych co wykorzystują swój hmm... tryb incognito i czują się pewnie. Mogą wtedy wszystko ja ja nigdy nie jestem w 100% pewien z kim mam do czynienia. Nie rozumiem też wyznawania anonimowo czegokolwiek i flirtowania. Jawnie taka osoba nie ma odwagi niczego napisać, a w ukryciu zyskuje pewność siebie. Rozumiem jeśli dana osoba nie ma aska, ale najczęściej są to osoby, które znam.
Sprawę obrażania i jechania po kimś przemilczę...


Gdy tracę cierpliwość, a tracę ją ostatnio często to po prostu blokuję te osoby. Blokuję już 48 osób- więcej niż obserwuję. ;3 Tylko błagam... nie proście mnie bym was blokował. W końcu liczba blokowanych nie jest widoczna na profilu. ;p
Całuję czule i do następnego razu. Bay.


wtorek, 11 listopada 2014


   Sen, który miał okazję przyśnić mi się ostatniej nocy był co najmniej dziwny. Dziwny z mojego punktu widzenia- dziwny bo właśnie mi się śnił. Był straszny? Niewyobrażalnie głupi? Nie.
Gł. bohaterem nocnej wędrówki mojego mózgu było... dziecko. Dokładniej niemowlak, nie wiem ile mógł mieć miesięcy, no może z pół roku. Przez cały czas się nim zajmowałem i nosiłem go na rękach. Miał na sobie tylko pieluszkę, pamiętam to uczucie gdy trzymałem go za dupkę swoją dłonią, która w całości podtrzymywała jego cztery literki hah. Drugą dłoń miałem na jego plecach i tak z nim chodziłem i kołysałem go. (?) Musiało mi to dobrze wychodzić bo nie płakał. Gdy wkładałem go do łóżeczka to on tylko wyciągał ręce i dawał mi do zrozumienia bym wziął go ponownie na ręce.
   Przyznam, że mało kiedy miałem okazję trzymać takiego malca, a we śnie było to takie rzeczywiste. Czułem jego ciężar, puchatą pieluszkę na dłoni i dotyk.

   Czy to jakiś sen proroczy? Mam nadzieję, że nie... w każdym razie- nic nie zmajstrowałem, żeby nie było. Jeszcze... Muszę powtórzyć raz jeszcze- to był dziwny sen.

niedziela, 9 listopada 2014

Mrrrrau hau hau.

CZTERODNIOWY WEEKEND I...

... Rogale Świętomarcińskie! Mniam, uwielbiam je i cieszę się, że taki smakołyk właśnie w moje imieniny jest wyrabiany. ♥
Pierwszego choć podróbkę bo bez ceryfikatu zjadłem w pt. Wczoraj pochłonąłem połowę takiego, który najbardziej przypominał oryginał, tylko wagą się różnił. Dziś wciągnę drugą połowę, :D


Mmmm... migdałowo makowa masa wewnątrz sprawia, że moje kubki smakowe szaleją.
Uwielbiam go!

   Ale wiecie co... mimo tego, że jest długi weekend to ja zasypiam wcześniej niż normalnie.   Ostatnie rekordy były po 20. Sam sobie dzień skracam ale trudno... Nie mam co robić to idę spać. ;) Dziś jest szary i mglisty dzień, a to potęguje uczucie senności. Cóż zrobić? Eh... wyrzucę śmieci i pójdę po coś... do sklepu... tak... po piwo.

piątek, 24 października 2014

MOJA PRYWATNA SOBOTA

   Tak jest! Jutro najprawdopodobniej będę sam w domu. Cieszy mnie ten fakt mimo, że nie będę miał się do kogo odezwać. Zaplanuję sobie cały dzień wedle swojego mniemania. Myślę nawet nad tym by wszystkim powiedzieć, żeby w pokojach nie sprzątali. xD Z przyjemnością zrobię to sobie rano ze spokojem. Dziś po pracy wolę sobie zostawić popołudnie na lenistwo i może jakiś wyjazd. Jutro cały dzień mam do dyspozycji. No i jeszcze muszę pomyśleć co na obiad sobie zrobię.
Nie wiem czy jest sens gotowania czegoś wielkiego, może po prostu zrobię sobie wielką jajecznicę ze wszystkim- w tygodniu nie mam okazji. Hmmm... a może na śniadanie. Ja to mam dylematy. :D

   Po jedzeniu posprzątam pokoje i łazienkę. Po sprzątaniu zrobię coś na obiad, a po obiedzie... pójdę po piwko. Oczywiście w sobotę nie może zabraknąć nowego odcinka Pamiętników Wampirów. <3
Jutro ma być ładna pogoda dlatego mam nadzieję, że humor i chęci do roboty będą na wysokim poziomie.
Muszę też pomyśleć nad jakimś tematycznym wpisem... ostatnio brakuje mi coś pomysłów.

środa, 15 października 2014

Z danej chwili...

Muszę się przyznać, że miałem tej nocy sen, który pamiętam przez mgłę. Chciałem o tu opisać ale stwierdzam, że jest on tak zagmatwany i ma luki, że chyba go nie dodam. Poczekam na inny sen, bardziej szczegółowy. :)

Jakąś dobrą godzinę temu oglądałem ciekawe filmiki na YouTube- oto link: 
   https://www.youtube.com/channel/UC9dHOMEGRHhlHDbr_NaZFbA - jestem wielkim "fanem" historii Czarnobyla i bardzo spodobały mi się filmy z nim związane. Chłopaki zwiedzają tajemnicze, opuszczone, stare obszary i nagrywają wszystko amatorsko. Oglądając to czułem się jakbym tam był. Jak dla mnie ogromne wrażenia! Uważam to za świetny pomysł i cieszę się, że nakręcili te filmy.
Zachęcam do zapoznania się z nimi.


sobota, 11 października 2014


   Jestem jak obiecałem i wspomnę w tym poście o śnie, który miałem na początku tego tygodnia. Uprzedzam od razu, że może on być dla Was nieco zagmatwany... niestety nie umiem opowiadać snów bez szczegółów- a te zapominam. W każdym razie uznacie mnie za idiotę.

   Początku snu nie pamiętam... wiem jednak. że chodziło o coś w stylu porwania. Ja i moja koleżanka zostaliśmy zamknięci w mieszkaniu (które we śnie rozpoznałem- było to mieszkanie mojego kolegi z podstawówki, którego nie widziałem już z 6 lat na oczy xD a byłem u niego może dwa razy...- nie wiem skąd mi się to wzięło we śnie.) Nigdy nie zgadniecie, kto był szefem porywaczy... otóż on:


   Tak... Bilguun ; u ; Wszedł do pokoju, w którym nas przetrzymywano i... kurde nie pamiętam dokładnie. Wiem, że był jakiś motyw, że mieliśmy mu ten pokój wytapetować i jak się spodoba to nas wypuści. Podszedł do ściany, popatrzył i zdarł jeden pasek tapety twierdząc, że to okropne. Wiedzieliśmy, że to nasz koniec i ja otworzyłem okno przez które uciekłem O.o Biegłem moją ulicą (kolega do, którego rzeczywiście mieszkanie ze snu należało był na tej samej ulicy co mój dom) aż dotarłem pod moją bramę. Zauważyłem przy chodniku stojący samochód z kierowcą. Wsiadłem do niego i chciałem prosić o pomoc itp. Siedziały w nim dwie policjantki. c: Tłumaczyłem im co się stało i... i... film mi się urywa w tym momencie. Pamiętam, że w końcu wszedłem do domu i zahaczyłem o strych - ale co tam było? Co robiłem? Myślę że to mało istotne. Chodzi mi o sam fakt jakie to miewam dziwne sny...

Pewnie teraz się nabijacie i myślicie jaki to ze mnie dziwak. Z pewnością jeszcze Was zaskoczę moimi snami.

piątek, 10 października 2014

ZAINTERESOWANIE NR 2

   Wspominałem już, że mam obsesję na punkcie zjawisk paranormalnych, wampirów i wgl. ezoteryki. Pora opowiedzieć o innej obsesji. Uwielbiam zabytki i wszelką spuściznę... pozostałości dawnych epok itp. Nie wiem jak to do końca nazwać bo nie tyczy się to tylko architektury.
Doceniam wszystko to co z biegiem lat przetrwało do dziś, a jeszcze bardziej to co nie zostało w nadmiernym stopniu odrestaurowane. Co najbardziej mnie kręci? Między innymi ruiny. Ruiny zamków, bunkrów, stare szpitale (najlepiej psychiatryczne), osady, obozy koncentracyjne itp. Oczywiście jak wspomniałem, nie mogą one być tak bardzo odnowione. Zwracam uwagę na to by były one jak najbardziej naturalne, pozostawione tak, jak podczas ich opuszczenia. Oczywiście sama natura wiele robi, człowiek też chcąc zachować zabytki w pewnym stopniu musi im "pomóc". Nie twierdzę, że to źle.
   Weźmy np. zamki. Najbardziej znana budowla tego typu w Polsce to oczywiście Malbork. Owszem, robi wrażenie... jednak dla mnie nie wygląda on jak pozostałość po czasach świetności krzyżaków. Wygląda jak mój kościół z cegły, który mam 10 min drogi od mojego domu.

                                                       Dla tych co nie wiedzą ._. Malbork.

                                                                                     Mój kościół. 

No dobra... może nie do końca wyglądają tak samo. Co nie zmienia faktu, że wolę oglądać ruiny niż zamki w dobrym stanie. Oto co podziwiam:
                        

   Można pomyśleć, że zwariowałem... ale lubię obozy koncentracyjne. Dlaczego? A no dlatego, że w swojej ekspozycji mają prawdziwe przedmioty używane w tamtych czasach. Widzę buty noszone przez więźniów, widzę ich odzież, włosy zgolone przez Niemców. Patrzę na dziurę po kuli w murze, widzę krematorium ze śladami sadzy- widzę prawdę, nie coś co zostało zrobione na potrzeby turystyki. Nie będę tu wklejać zdjęć z obozu ale są one jednym z dwóch powojennych pozostałości, które mnie ekscytują. Drugą spuścizną są bunkry. Sama myśl, że znajduję się przed czymś co dawniej było ostrzeliwane, co stanowiło ochronę i było kłębowiskiem żołnierzy przyprawia mnie o dreszcze. Pomyślcie tylko... Wilczy Szaniec:


 Miejsce gdzie urzędował sam Hitler, gdzie dokonano na niego zamachu. Widzę mury, które on widział, dotykam może tego samego co on. Nie żebym go wielbił czy coś... ale sam fakt, że znajduję się w tym samym miejscu jest niezwykły. 

Podobne odczucia mam z wspomnianymi obozami czy osadami. Powiem Wam, że jako dziecko przeżyłem wielki szok gdy dowiedziałem się, że sławny Biskupin został tak na prawdę w większym stopniu odrestaurowany. W podstawówce podniecałem się tą osadą i myślałem, że oglądam coś co po prostu zostało po Popielu. Właściwie to prawdziwe są pale wystające z ziemi przed... "ogrodzeniem".

   Wiecie co nie zostało naruszone? A przynajmniej nie w dużym stopniu? Prypeć. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Mało kto miał ochotę na narażenie się promieniowaniu powstałym po katastrofie w Czarnobylu. Oglądanie filmów dokumentalnych i zdjęć wywołuje u mnie ciarki:






Opuszczone miasto, wygląda tak jak je pozostawiono tuż po katastrofie. Miasto rodem z horrorów.

Po tym wpisie będę mieć w nocy chyba koszmary hah. Kończąc napiszę, że do tej dziedziny moich "fantazji" należą też kości i stare przedmioty. Pochwalę się, że podczas remontu strychy u nas w mieszkaniu odkopałem za belką gazetę niemiecką z 1939 roku z zawiniętymi w nią guzikami z polskiego munduru. Jeśli je znajdę (nie wiem gdzie to upchaliśmy, a było w wiadomym mi miejscu...) to zrobię zdjęcie i wstawię na bloga. :)

Na tym kończę ten rozwlekły wpis i o śnie, który obiecałem... napiszę jutro. Buźka!