piątek, 6 lutego 2015


   Ostatniej nocy poczułem nieprzyjemny strach wywołany snem jakiego dość dawno nie czułem. Było to o tyle nieprzyjemny sen, że po przebudzeniu miałem mokre plecy. Bardzo realistyczne obrazy i wątek dodawały dramatyzmu. 
Śpiąc znalazłem się pośród ludzi chorych na ebolę. Byłem co prawda w budynku gdzie pracuję, jednak osoby nie były mi bliżej znane. Nie pamiętam o co chodziło w tym śnie. Pamiętam natomiast, że otaczały mnie osoby z czerwonymi pęcherzami. Zachowywały się jak (dziecinne ale trafne porównanie) zombie. Spanikowałem. Odczuwałem ogromny lęk, myślałem o swoim końcu i o tym, że zostanę zarażony. Stałem pośrodku osób, które "czołgały się w moją stronę". Jednak największe przerażenie wzbudziła we mnie pewna mała istota. Była to dziewczynka chora na progerię. Ci co nie wiedzą czym jest ta choroba, to zapraszam do grafiki Google. Nie chcę umieszczać w tym wpisie zdjęcia.
Wyobrażacie sobie? Sama osoba dotknięta tą chorobą wygląda dość... nie chcę użyć niewłaściwego słowa, myślę, że wiecie o co mi chodzi. Dodatkowo w moim śnie również była dotknięta ebolą, stała tyłem do mnie, a gdy się zbliżyłem- powoli się odwróciła. W tym momencie się obudziłem.
Był to bardzo nieprzyjemny sen, aż czułem się nieswoja gdy musiałem wyjść z łóżka do łazienki. Myślę, że wkład w wyobraźnię, której zawdzięczam ten sen miał ostatni odcinek The Originals, który oglądałem wczoraj. Dom, w którym były zamknięte nie zdolne w pełni umysłowo czarownice. Kto oglądał wie. Zachowania niektórych zostały przelane na zachowania osób chorych w moim śnie. Czasem tęsknię za zwykłym, spokojnym snem, w którym widzę tylko ciemność.