środa, 27 sierpnia 2014


MOJE ZWYCZAJNE DNI

   Wiecie... monotonia jest męcząca, nudna i mało urozmaicona. Najgorsze jest to, że się do niej przyzwyczaiłem- nie lubię tego. To niemal choroba! Nie będę się żalić bo nie mam z czego, zaakceptowałem to i po części chyba mi z tym dobrze. Przeszkadza mi jedynie to, że w przypadku gdy KTOŚ lub COŚ wtargnie w mój plan dnia i naruszy tę monotonię... oj... tak... wówczas czuję rozdrażnienie (w przypadku gdy jest to coś co muszę zrobić, a nie do końca chcę).
Oczywiście przyjemna zmiana i inna tego typu czynności są jest jak najbardziej mile widziane. Tylko te inne musowe wtargnięcia w mój rozkład nie są przeze mnie dobrze znoszone. Nie wtedy tego uczucia i robię to jak najszybciej by nadrobić czas i wrócić na odpowiedni "tor i pozycję". Zacząłem to odczuwać gł. w pracy, gdy wracając z niej musiałem iść coś załatwić :/ Ciągle zerkam na zegarek... Nie robię tak tylko wtedy gdy mam wolny dzień, np. bo wiem, że robię to co chcę i mam cały dzień na to.
Gdy chodziłem do szkoły miałem to samo... dzień zaczynał się dopiero po powrocie z niej i jak najszybciej chciałem go rozpocząć. Do tego dochodziło jeszcze odrabianie lekcji i nauka więc nie było tak kolorowo jak teraz.

A jak wygląda mój dzień? Schemat jest bardzo prosty:
- 5:25 budzę się
- 6:00 wychodzę z domu
- 6:30 przychodzę do pracy
- 14:30 wychodzę z pracy
- 15:20 lub 15:40 (zależy czy po pracy muszę coś wysłać) wchodzę do domu
- jem obiad
- siadam na dupie i oglądam TV z tel w ręce
- kręcę się po domu, czasem włączam komputer
- może 2 razy w tygodniu gdzieś jadę (sklep, działka itp.)
- wieczór: TV i tel
- ok. 21:00 idę się kąpać
- kładę się do łóżka, tel w rękę
- zasypiam przed 22:00

Fascynujące prawda? :) Nic nie robię, a jednak jak coś mi się wmiesza to mi przeszkadza.

  Jak mam się tego przyzwyczajenia pozbyć, nie mam pojęcia. Nie panuję nad tym i gdziekolwiek pójdę sam z konieczności tzn. sprawy związane z pracą, spotkanie czy coś zaplanowanego z góry to zawsze chcę jak najszybciej to zrobić i wracać do siebie. Nie lubię też wiedzieć wcześniej, że coś mam zrobić bo myślę o tym przez kilka dni np. muszę iść do lekarza w czwartek i koniec! Musiałem iść do PUP we wtorek- musiałem! Grr...

Jestem dziwadłem, sam się przyznaję. Teraz uciekniecie ode mnie haha
Muszę pomyśleć nad czymś ciekawszym do pisania bo pierdoły już wypisuję...