wtorek, 29 lipca 2014

ULUBIONA POZYCJA?


ZJAWISKA PARANORMALNE




   Tematyka paranormalna interesuje mnie już od bardzo dawna. Lubię horrory, filmy i książki jednak najbardziej uwielbiam historie opowiadane przez znajomych- najlepiej przekazywane bezpośrednio w cztery oczy. Takim osobom niemalże nie można nie wierzyć. Gdy w internecie czytam podobne opowieści nie czuję aż takiego dreszczyku podczas gdy pisze lub mówi mi to znana osoba. Mam wówczas podstawy twierdzić, że to co mi przekazuje jest prawdziwe.
Niestety wciąż mi mało, a osób które doświadczyły podobnych zjawisk brak. W bliskiej rodzinie nie miałem takich przypadków, szkoda bo rodzinie bym ufał w 100%.
 
   Przedstawię 3 krótkie historie- z czego 2 opowiadała mi dobra koleżanka, a 1 opowiadała mi kumpela z pracy. Wspomnę też krótko o swoich dziwnych sytuacjach, które mnie spotkały.

Pierwsze opowiadanie swoje korzenie zapuściło na wsi.
Jeśli coś przekręcę (zwracam się do tej osoby, która mi to przekazała) to z góry przepraszam, spróbuję luki w pamięci wypełnić swoimi zapychaczami.
Jak wspomniałem działo się to na wsi, gdzie co jakiś czas (raz na rok, latem) było organizowane ognisko- nieopodal sadu. Tamtego wieczoru ona też tam była. Zgromadzeni bawili się, rozmawiali i... znaleźli sobie zajęcie, a mianowicie rzucali opadniętymi jabłkami w ognisko. 
Pod koniec zabawy postanowiła już wracać, przechodziła przez pole, ścieżką do domu. Oddaliła się już daleko, sadu nie było widać gdy nagle, zupełnie nie wiadomo skąd upadło jabłko. Nie pamiętam w tym momencie czy spadło z góry, czy ją uderzyło w plecy... w każdym razie na środku pustego pola spadło jabłko. Wszystko mogłoby się wydawać dziecinnym i zmyślonym opowiadaniem, gdyby nie fakt, że nie tylko jej się to przytrafiło. Sama pewnie nie dowierzała, gdy wspomniała o tym znajomemu, który po wysłuchaniu jej potwierdził to zjawisko, co więcej sam tego doświadczył. Znalazł się w takiej samej sytuacji, też po ognisku. Co się tam działo? Klątwa sadownika czy coś? Nie podoba mu się to, że miejscowi organizują tam ognisko i bezczeszczą owoce? Nie mam pojęcia.
Przyznam, że to jedna z dziwniejszych historii i trudno mi było w to uwierzyć... do czasu gdy usłyszałem kolejną niewyjaśnioną i równie niezwykłą historię- ta została już opowiedziana bezpośrednio podczas poruszonej rozmowy na temat doświadczeń ze zjawiskami paranormalnymi.

Koleżanka z pracy wyjeżdżała z rodziną na wakacje... zamykali dom i już schodzili do samochodu. Jak to podczas wyjazdów bywa, zapomnieli o czymś i musiała się cofnąć do domu. Otworzyła dopiero co zamknięte drzwi i weszła do środka. To co tam zastała jest nie do pomyślenia.
Na co dzień w owym pomieszczeniu stało w kącie drzewko, posadzone w dużej donicy. Jednak tamtego razu tak już nie było. Drzewko stało na środku salonu, w pustej doniczce, a ziemia była powysypywana dookoła niej, na dywanie. Przysięgam, że ton głosu jakim opowiadała mi to koleżanka był poważny- nie mogła się ze mnie nabijać, w końcu to nie dziecko, a dorosła osoba.
Jakie było jej wyjaśnienie? Jest zwolenniczką tezy, że zmarli przypominają się po śmierci, gdy ich groby są zaniedbane i dawno nie były odwiedzane. Wiecie co zrobili? Pojechali na cmentarz, zapalili znicze i podobna sytuacja się im nie powtórzyła.

Trzecia historia, którą miałem opowiedzieć jest bardziej psychologiczna i po większym namyśle... niestety nie mogę jej napisać publicznie. Zostałem poproszony o to by nie rozgłaszać tej historii - ewentualnie mogę prywatnie wspomnieć np. na asku, bez publikacji czy gdzieś.

Jeśli chodzi o moje doświadczenie to nie są one tak barwne jak te opisane wyżej.
Nie da się z nich nawet opowiadania stworzyć... Tak więc pierwsze "dziwne coś" zaszczyciło mnie swoją obecnością jakoś w zeszłym roku. Byłem sam w domu i szedłem właśnie do kuchni. Wyciągałem naczynia ze zmywarki gdy nagle usłyszałem szept: Marcin. Na chwilę przerwałem swoją robotę gdy po chwili znowu ten sam głos. Odruchowo odpowiedziałem "co?" - bo przyznam, w duchu modliłem się, że ktoś mi odpowie, już normalnym głosem jakiegoś domownika. Nikt nie odpowiedział, wyszedłem na korytarz... też pusto. Sprawdziłem zaraz drzwi i były zamknięte. Nie wiem co to było, ale wiem jedno- nie przesłyszałem się.

Kurde próbuję sobie przypomnieć jeszcze coś... mam dziurę w pamięci. Wiem, że dotyczy to jakiegoś przedmiotu, który chowałem do szuflady, po czym wychodziłem z pokoju. Wróciłem po jakimś czasie, a on znowu był wyjęty. Niestety nie potrafię sobie przypomnieć o co dokładnie chodziło...
Brzmi może jakbym zmyślał, ale naprawdę tak było- aż dziwne, że mi z głowy uciekło.

   Tak więc jak widzicie, są to historie rodem z filmów. Powodują gęsią skórkę i są jednocześnie tak niezwykłe, że można się w tej tematyce zatracić. Uwielbiam to! Wypytuję o takie historie kogo tylko mogę, jednak z marnym skutkiem- za dużo normalnych ludzi dookoła mnie heh Wgl. jestem ostrożny z poruszaniem tej tematyki ponieważ, otaczają mnie ludzie, którzy pomyślą: ten jaki nawiedzony. Nie chcę przestraszyć tych słabych umysłów :)
   Wiele bym dał za poważną, otwartą rozmowę pełną podobnych, rzeczywistych historii.



Każdego ranka, każdej nocy. dla męki ktoś na świat przychodzi. Jedni się rodzą dla radości, inni dla nocy i ciemności.

Z danej chwili...

   Informuję iż "cinusiowy okres" się zakończył i samopoczucie już mi się polepszyło. 
Przeszliśmy jakoś przez tę burzę wspólnie :) 
Siedzę własnie w pracy i myślę, że będę mieć czas by zrobić nowy wpis tylko... kurcze muszę znaleźć coś ciekawego. Napisać coś o sobie, z własnego życia czy może poruszyć jakiś inny temat. Hmm... pomysły? - i tak nikt nie odpowie hah Zauważyłem, że wszelkie pytania jakie zadaję są retoryczne.

niedziela, 27 lipca 2014

CHYBA MAM OBSESJE

Coraz częściej patrzę w niebo i dostrzegam jego piękno.


   Wczoraj byłem na działce i jak zwykle nie mogłem się oprzeć by utrwalić takie widoki. Chmury były wyjątkowo piękne, takie masywne, puszyste o kłębiaste. Chciałbym tak z kimś leżeć na trawie, z dala od cywilizacji- gdzieś na łące, wpatrywać się w niebo rozmawiając o tym co trwa i o przyszłości.
Ewentualnie mógłbym w samotności spędzić tak czas, jednak do tego potrzebowałbym muzyki, tej mojej: spokojnej, klasycznej, romantycznej. Taka stwarza idealne warunki do przemyśleń, dodając do tego tak uspokajający widok... relaks dla ciała i umysłu.


 Przyznacie chyba, że czyste błękitne niebo jest nudne. Moim zdaniem nie dorównuje takiemu:


   Już teraz słuchając piosenek i patrząc na te zdjęcia odpływam myślami do tych sercowych spraw- niekoniecznie smutnych, dołujących, ale prawdziwych, subtelnych i wrażliwych.
To co? Szykować drugie miejsce leżące czy mam się sprzęt grający zaopatrzyć? ;)

piątek, 25 lipca 2014

CO JEST NIE TAK?

Tak... wyłączyłem konto na asku.
   Jestem jaki jestem jednak sądzę, że należy się Wam kilka zdań wyjaśnienia. Poznałem na Asku wielu wspaniałych ludzi, z którymi świetnie mi się pisze- nie zaprzeczę. Jednak przez ten portal spotkało mnie też wiele przykrości. To co robiłem i to do czego miały wgląd niemal wszystkie osoby przynosiło ból i cierpienie nie tylko im, ale też mi. Wspominałem o "cinusiowym okresie" taki właśnie okres miałem ostatnio. Przechodziłem konflikt z dwoma osobami, kolejna osoba mnie sobie podarowała i tak oto złapałem słynnego w dzisiejszych czasach dołka.
   Jak zapewne kilka osób wie, nie lubię gdy ktoś wtrąca się w moje sprawy i zabiera mi moją "własność". Nie mogłem dłużej patrzeć jak moi znajomi przywalają się do moich. Może to samolubne myślenie ale nienawidzę tego. Samo nie wchodzenie na profil przyjaciela/przyjaciółki nie załatwiłoby sprawy- zawsze mnie to kusi. Gdy dochodzi do tego niewinny flirt to wtedy się we mnie gotuje- robię się niegrzeczny do osoby, która się przystawia do nieodpowiedniego askowicza.
Jestem słaby pod względem wytrwałości, dodając do tego zły humor musiało się to tak, a nie inaczej skończyć.
 
   Czy włączę aska? Nie wiem. Obiecałem sobie i innym osobom, że nie zbliżę się już do żadnej nowej istoty ludzkiej- bo jak się zbliżę to się zauroczę, jak się zauroczę to będę ranić.
Muszę skupić się na tym w czym teraz siedzę i to pielęgnować, a nie szukać kolejnych wrażeń. Powiem jedno... jeśli wrócę, za kilka dni, za tydzień, za dwa... to wrócę odmieniony. Nie będzie flirtowania i nikt już nie dostanie mojego numeru gg.

Za wszelkie niedogodności przepraszam.

poniedziałek, 21 lipca 2014

JUZ TAKI ZE MNIE TYP

 

  Wspominałem już o tym, że siebie nie znoszę? Tak? No to jeszcze raz napiszę... nie znoszę siebie!
Nie panuję nad swoim zachowaniem i z czasem obija się to na innych. Nie jestem chamski, wredny czy złośliwy. Wręcz przeciwnie: jestem nadmiernie miły, życzliwy, zbyt romantyczny, dowcipny, troskliwy i kochający... problem w tym, że dla wszystkich.
   Jak mi mądrze zwróciła uwagę pewna osoba- nie potrafię zachować dystansu i nie potrafię traktować w wyjątkowy sposób tylko jednej osoby. To moja pięta Achillesowa, otwieram się za bardzo i pokazuję zbyt dużo emocji. To nie jest do końca tak, że każdą osobę traktuję identycznie np. w tym samym czasie napiszę: tylko Ciebie uwielbiam- wyślij do....23576 osób ._. Nie. Tylko zbyt często pozwalam innym na wszystko.
Nie potrafię zwrócić uwagi typu: ej nie rób tak, nie mów tak do mnie (jak z tej reklamy Snickers'a Nie bądź jak Twój stary) takim sztywniakiem jeszcze nie jestem i nie chcę być. Nie mam pojęcia czy to już jakiś syndrom singla? Chyba tak, brakuje mi kogoś obok siebie, tak abym "świata" poza tą osobą nie widział, póki co nie widzę "kontynentu"- do "świata" potrzeba bliskości.
   Fakt, że się do tego przyznaję jest myślę dobrym znakiem- ponieważ zdaję sobie sprawę ze swoich minusów. Jak się odzwyczaić? Co zrobić by nie być nadmiernie idealną osobą dla wszystkich? By stać się księciem dla tej jednej jedynej osoby? No i w końcu... Proszę Was... napiszcie gdziekolwiek chcecie odpowiedź na to pytanie:

   Czy gdybym nie był taki jaki jestem, tzn. gdybym podchodził do Was bardziej z dystansem, jak zwykły kumpel... to czy zadowoliłoby Was to? Lubilibyście mnie tak samo?

Z danej chwili...

Piszę by uspokoić niecierpliwych :) 
Dodam wkrótce (myślę, że dziś) coś nowego- znowu niestety to będą moje żale do własnej osoby, ponieważ dziś rano ktoś mnie zlał lodowatą wodą i ściągnął na ziemię.
To wszystko będzie negatywnym podejściem do siebie samego, ale zdam się na odwagę i napiszę.
Może już wspominałem i dla niektórych nie będzie to zaskoczenie- zobaczymy.

PS. nie... nie jestem staruszkiem podającym się za 24 latka :]

Zatem... do później.

piątek, 18 lipca 2014

Takie tam... po prostu.




Daj mi połowę szansy
Sprawię, że zrozumiesz
To co mam dać
To dużo więcej niż to
Niż kiedykolwiek będziesz wiedzieć

Nie mówię, co jest w mojej głowie
Ale dowiesz się o tym w czasie
Nie jestem zawsze otwarty
Nie jestem szybki, by zaufać
I wpuścić kogoś do środka

Mam wiele do nauczenia
Nigdy wcześniej się tak nie czułem
Ale muszę powiedzieć, co jest dla mnie prawidłowe

Powinnaś wiedzieć, że mogę
Być czymś więcej, niż kiedykolwiek potrzebowałaś
Pokażę ci coś nowego by zobaczyć
Będę tym, któremu możesz wierzyć
Będę tym lepszym, Yeah
Będę tym lepszym

NIEBIOSA

Uspokaja mnie, zmusza do refleksji i przemyśleń. Kocham to, podziwiam i napawam się jego widokiem. O czym mowa? Jak tytuł głosi chodzi o niebo, a dokładniej chmury na niebie. 


 Światłem przenika błękitne niebo, 
subtelną barwą z palety ciszy. 
Ciemne, burzowe, wiatrem pocięte, 
siecze ulewą chmurzaste grzywy. 

Steruje życiem kosmicznych planet, 
ptasim przelotom bramy otwiera. 
W bezkres wzlatują szepty i krzyki - 
rozśpiewane, odwieczne kantyki. 

Szukam swojego kawałka nieba, 
by słowom nadać magiczny szlif. 
Chcę niewidzialnym wierszem oddychać, 
przeżyć zmysłami liryczne sny.


  Uwielbiam ten widok, zwłaszcza o wschodzie i zachodzie słońca- gdy chmury nabierają pomarańczowej/czerwonej barwy. Zawsze zwracam na nie uwagę i gdy tylko mogę fotografuję (telefonem, więc jakość nie jest zachwycająca). Wspominam o tym dlatego, że i dziś rano, koło 5:45 idąc do pracy moją uwagę przykuł cudowny widok. Niestety na zdjęciu nie widać tak ładnie promieni wychodzących spod chmur... z resztą sami zobaczcie:


Heh... w porównaniu do tego pierwszego zdjęcia z neta moje zdjęcie to jest nic. Możecie mi tylko wierzyć, że na żywo efekt był o wiele lepszy. 
  Gdziekolwiek jestem zawsze taki widok skłania mnie do chwili namysłu. Zwykle zastanawiam się nad sobą, wspominam to co było albo zastanawiam się jak wyglądałoby moje życie gdybym postąpił tak, a nie inaczej.
Niebo, zachodzące lub wschodzące słońce i chmury działają na mnie uspokajająco. Niekiedy przybierają niezwykłe formy- sam byłem tego świadkiem :) Uzmysłowiła mi to pewna osoba i faktycznie, bez dwóch zdań przyznałem jej racje i sam byłem zaskoczony. 
Zupełnie przypadkiem, wracając ze SPA gdzie pracowałem (aż) 5 miesięcy natrafiłem na przepiękny widok. Było koło 20:30 +/-. Zrobiłem oczywiście zdjęcie, oto ono:


  Coś Wam to przypomina? Serce wynurzające się spod równej warstwy chmur. Niemalże idealnie symetryczne. Zastanawiałem się czy to jakiś znak dla mnie? Zakochałem się od tamtego momentu nie raz, owszem. Czy to przepowiednia czy nie... w każdym razie na pewno jest to piękne zdjęcie.
  
  Mam jeszcze inne słabości, a mianowicie to Księżyc. Również został on wielokrotnie przeze mnie sfotografowany- tu używałem lepszego aparatu by zrobić zbliżenia.
Podobnie jak niebo budzi we mnie rozmaite emocje. Co mogę więcej napisać... podziwiajcie jak i ja podziwiałem:




Może wyglądają jak zdjęcia pobrane z google, ale zapewniam Was- są autentyczne. 
Ostatnie było zrobione podczas tegorocznej pełni, niezwykły widok.

  Kończąc ten wpis podsumuję... patrzmy w niebo- tak wiele możemy z niego odczytać. Uspokaja, koi nerwy, zmusza do refleksji i po prostu jest piękne.

poniedziałek, 14 lipca 2014

ELIJAH OCZAMI INNYCH




  Ten blog poświęciłem gł. po to by pisać o sobie i swoich skrytych odczuciach na różne sprawy.
Jestem z tego powodu ciekaw jak odbierają mnie inni, jaki jestem w ich oczach i czy są w stanie otwarcie mi to powiedzieć. Podczas bezpośredniej rozmowy zwykle spotykam się ze słodzeniem i wszelakim zaprzeczeniem temu, iż jestem "tym złym."
Czuję się niekiedy odbierany jak "gwiazda"... w moim mniemaniu spadająca.
Dużo osób sobie mnie wyidealizowało i zaklepało sobie w umyśle, że jestem idealny i nie można o mnie złego słowa powiedzieć. Wiem dobrze, że tak nie jest- mam swoje wady (i to nie jest wcale skromność typu: - jestem gruba/brzydki itp... - nie, nie jesteś... - JESTEM! - no ok... jesteś. - CO?! FOCH!) => wiadomo o co chodzi -.-
   Chciałbym w tym momencie dać Wam wolną rękę i poprosić każdą osobę, która to przeczyta o wybranie spośród niżej wymienionych możliwości te zdania (punkty), które chciałaby bezpośrednio mi powiedzieć.
Można kilka i oczywiście dla zachęty... chcesz z anonima? Pisz w komentarzu z anonima :)
Nie ważne kto tak stwierdzi, chcę wiedzieć dla ilu osób jestem taki, a dla ilu taki.
Zatem do dzieła:

  1. Ogólnie spoko.
  2. Zmieniłeś się.
  3. Z dnia na dzień coraz bardziej Cię lubię.
  4. Jesteś słodki.
  5. Frajer.
  6. Flirciarz (oczywiście w sensie negatywnym)
  7. Robisz wszystko na pokaz.
  8. Kocham Cię (tylko proszę... bardzo lubię to nie kocham!)
  9. Nienawidzę Cię.
  10. Chcę byś nigdy nie odchodził. 
  11. Jesteś zabawny.
  12. Przesadzasz i ciągle narzekasz.
  13. Jesteś sztuczny.
  14. Myślę o Tobie dość często.
  15. Chcę zobaczyć Twoje zdjęcie (xD)
  16. Daj mi szansę na coś więcej- na co?
  17. Nie jesteś szczery.
  18. Dziwak, który zamyka się na świat i siedzi w necie.
  19. Przyjaciel.
  20. Potencjalny kandydat na chłopaka.
Nie wiedziałem co wymyślać... Może ktoś znajdzie coś dla siebie. 

Chcę znać Wasze spostrzeżenia i po części zażalenia - a może coś naprawię.
Dzięki! :)

niedziela, 13 lipca 2014

PORANEK, DROPS I...


  Nie jedna osoba już się przekonała, że mam ciekawskiego... ptaszka. Mój podopieczny o wyżej wymienionym, słodkim i kalorycznym imieniu nocą sypia na klatce. Powód? Nie chce wlatywać do środka i wieczorami przysypia albo koło telewizora albo właśnie na klatce. Wiąże się to z tym, że codziennie gdy się budzę on już kursuje w powietrzu po pokoju albo robi nalot na łóżko. Śpiewu oczywiście też nie brakuje. 
  
  Wczoraj ptaszyna zainteresowała się zwisającym prześcieradłem z łóżka, nie mogłem się oprzeć i nakręciliśmy go :) Filmik jest krótki ponieważ no, nie ukrywajmy nie ma na nim nic niezwykłego.




środa, 9 lipca 2014

ELIJAH TY IDIOTO!



  Kolejny post miał być weselszy... niestety tak się złożyło, że nie jest. Wiecie jakie to uczucie gdy człowiek chce zmienić swoje zachowanie bo wie, że źle postępuje ale powtarza ciągle te same błędy?
Bo ja wiem. Drażni mnie to bardzo i nie mogę się z tego "wyleczyć"! Nie potrafię się przestawić, jestem nadmiernie miły dla wszystkich, a osoby ważne dla mnie skaczą sobie do gardła. Wszystko to z mojej winy. Mam przyjaciół i mam osoby, w których się zauroczyłem... zakochałem. Dla mnie słowo pewne słowa, choć te same, mają różne znaczenie w zależności od sytuacji i osoby, do której się odnoszą.
Nie każdy to rozumie i to właśnie te momenty, w których sielanka się kończy, Wyrzuty, smutki i zazdrość- pojawiają się ni stąd ni zowąd.
  Dlaczego taki jestem? Jedyne wytłumaczenie jakie mam to brak faktycznego i realnego związku. Nie potrafię, nie chcę się ustatkować. Jak widać nie chowam tego w sobie, nie udaję, że jestem idealny. Otwarcie przyznaję- jestem idiotą.
Jednak z tego wszystkiego najciekawsze jest to, że każda kolejna osoba zapewnia mnie, że jest inna i tak nie postąpi. Powiem szczerze... odpuściły sobie mnie już 4 osoby poznane w internecie i 2 poznane realnie. Moja zazdrość i ich zazdrość nie sprzyjały dalszej znajomości. Dlatego czasem mam ochotę zupełnie zniknąć i nie nawiązywać kontaktów z nikim :(

Kocham Was wszystkich, każdego w inny sposób... jedni wzbudzają we mnie poczucie troski, opieki, inni pożądanie, a jeszcze inni zamieniają mnie w totalnego romantyka. Miłość ma różne oblicza i chciałbym otwarcie o tym pisać- niestety kończy się to kłótniami, wypominaniem i scenami zazdrości.

No co ja poradzę, że łatwo mną zawładnąć, szybko ulegam i się przywiązuję.

poniedziałek, 7 lipca 2014

AMATORSKA ANIMACJA

  Obiecałem ostatnio coś weselszego. No i jest, przynajmniej tak mi się wydaje...

  Wspominałem, że robię filmiki, amv i prezentacje- dodam do tego jeszcze animowane komiksy (o ile można to tak nazwać). Otóż gdy byłem jeszcze piękny i młody tj. jakieś 2 lata temu pokusiłem się o zrobienie takowego "komiksu animowanego" w wiernym ale badziewnym programie Windows Movie Maker. Wiązało się to z rysowaniem klatki po klatce w Paint, rysunków było niekiedy 180 (+, -) - każdy ruch to odrębny rysunek. Następnie wrzucałem je do owego WMM i odpowiednio przycinałem.
Powstały z tego zabawne animacje, do których stworzenia użyłem postaci z anime Bleach.
Zdaję sobie sprawę, że ci którzy nie go nie oglądali mogę nie zrozumieć animacji (chodzi o relacje bohaterów itp.)
Mimo to wierzę w Was i mam nadzieję, że jednak te historie rozbawią sceptyków i przeciwników anime :),





Są krótkie i zdaję sobie z tego sprawę :) Jednak ich zrobienie pochłania bardzo dużo czasu.

niedziela, 6 lipca 2014

POGODO NIE SZALEJ.


GORĄCO!!!
  Jejku siedzę niemalże goły i ciągle mi duszno. Nienawidzę takiej pogody powyżej 25 stopni- mówię tu o odczuwalnej bo przecież 25 stopni w słońcu oznacza 28-29 :]
Zawsze powtarzam, że zimno jest bardziej wyrozumiałe. Łatwiej się ogrzać, sweter, herbata, kocyk... a ochłodzić? Kurde nie zawsze można siedzieć w wannie, ewentualnie klimatyzacja wchodzi w grę.
Wiecie, że jak jest taki upał to ja z domu wcale nie wychodzę? haha No chyba, że muszę do pracy czy coś. 
Za tydzień planuję jechać z takimi jednymi osobami na działkę i mam nadzieję, że nie będzie takich upałów.
No dobrze teraz czas na reklamy... puszczam fajną nutkę. Wracam za 2min. i 55s ;)


Przesłuchane? Jak nie to wracaj tam na górę i słuchaj. Tak? No to możesz czytać dalej moje wypociny- to słowo idealnie komponuje się z dzisiejszą pogodą.

  Na prawdę nie rozumiem tych co lubią takie upały. Co w tym przyjemnego? Odczucie gorąca- jak przy gorączce, pot leci po plecach do tyłka brrr... nic się nie chce, słońce parzy, no nie pojmuję tego. Może mi ktoś to wytłumaczy, bo jestem tego ciekawy. Owszem, może być gorąco ale jak się siedzi w wodzie nad Bałtykiem albo chociaż w basenie. Jednak i to nie jest wystarczające bo przecież nie da się siedzieć w wodzie 24h na dobę. Wychodzę z wody i co? Po 15 min. znowu gorąco.
Będę bardzo wdzięczny jeśli ktoś mi opowie o swojej miłości do temp +30 i w górę.

Teraz z innej beczki: jest 17:17 - kto o mnie myśli? c: No ba! Kurde ja! Przecież piszę o sobie...



PS. Zauważyłem, że na tym blogu ciągle marudzę ; u ; hmmm tylko tu? (...no dobra nie tylko). 

piątek, 4 lipca 2014

STARY FILM, STARA PIOSENKA, STARE WSPOMNIENIA.


   Chyba nigdy się do tego nie przyznałem... ale to amv zrobiłem z myślą o kimś. Może jedni się domyślają, inni nie- to nie istotne.
Chyba każdy z Nas nie lubi gdy bliska osoba odchodzi, odchodzi w każdym tego słowa znaczeniu:
- umiera
- kończy związek
- przerywa znajomość
- anuluje przyjaźń
Jeśli człowiek nie godzi się z rozstaniem to zawsze... ale to zawsze będzie mieć w sercu tą osobę, z którą niegdyś dzielił emocje i uczucia. Nigdy nie pogodzi się z jej odejściem.
.
.
.
Przyznam, że teraz myślę już z 10 min. co napisać dalej. Elijah na % nie jest zbyt wspaniałomyślny...
Żałuję, że powiedziałwm coś komuś pamiętnego dnia, podczas rozstania!

środa, 2 lipca 2014

AH TE UCZUCIA...


No właśnie jak to z nią u mnie jest?
Samotność w moim przypadku nie jest najgorsza. To co zrzuciło ją z podium mogę zawdzięczać tylko sobie. Myślę tu o samym przyzwyczajeniu się do niej i zaakceptowaniu tego stanu. 


  Miłość to zapewne jedno z najcudowniejszych odczuć, w to nie wątpię. Jednak wiele czynników sprawiło, że nie dopuszczam do tego by zagościła we mnie na stałe- dokładniej chodzi o pielęgnowanie i utrwalenie tego co już czuję.
Gdy już się zakocham, zauroczę, gdy ktoś mnie tak pociąga, że nie mogę przestać myśleć o tej osobie to się zatrzymuję. Wyrasta przede mną bariera i mówię stop, dalej już nie chcę. Do czego dążę? A no do tego, że jestem człowiekiem o sprzecznym zachowaniu. Przyzwyczaiłem się do życia... w trybie singla i nawet jeśli serce chce to umysł mówi "nie".
Jestem pewien, że takie moje zachowanie odrzuca te osoby, które dały sobie już ze mną spokój- i wcale się nie dziwię. Ja sam nie potrafię przerwać i dziękuję tym, którzy to zrobili... tym do których dotarło, że ze mną nie ma przyszłości. Nie chcę zaraz czytać, że to nie prawda, że znajdę kogoś... bo problem nie tkwi w braku kandydatów na partnera, problem tkwi we mnie.
  Zbyt bardzo boli odejście bliskiej osoby, kłótnie ranią, a przede wszystkim ja się nie spisuję. Ciekawe jak długo to pociągnę heh Wyobrażacie sobie? Ja w wieku 67 lat, siedzący na fotelu bujanym z kocykiem na kolanach i z tel w ręce? Dziwne, że jeszcze mi się to nie śni. Na koniec chciałem tylko zaznaczyć, że nie jestem człowiekiem, który nie dopuszcza do siebie żadnych uczuć. Dopuszczam i się zakochuję jak normalna osoba, to odczucie towarzyszy mi do dziś.