poniedziałek, 21 lipca 2014

JUZ TAKI ZE MNIE TYP

 

  Wspominałem już o tym, że siebie nie znoszę? Tak? No to jeszcze raz napiszę... nie znoszę siebie!
Nie panuję nad swoim zachowaniem i z czasem obija się to na innych. Nie jestem chamski, wredny czy złośliwy. Wręcz przeciwnie: jestem nadmiernie miły, życzliwy, zbyt romantyczny, dowcipny, troskliwy i kochający... problem w tym, że dla wszystkich.
   Jak mi mądrze zwróciła uwagę pewna osoba- nie potrafię zachować dystansu i nie potrafię traktować w wyjątkowy sposób tylko jednej osoby. To moja pięta Achillesowa, otwieram się za bardzo i pokazuję zbyt dużo emocji. To nie jest do końca tak, że każdą osobę traktuję identycznie np. w tym samym czasie napiszę: tylko Ciebie uwielbiam- wyślij do....23576 osób ._. Nie. Tylko zbyt często pozwalam innym na wszystko.
Nie potrafię zwrócić uwagi typu: ej nie rób tak, nie mów tak do mnie (jak z tej reklamy Snickers'a Nie bądź jak Twój stary) takim sztywniakiem jeszcze nie jestem i nie chcę być. Nie mam pojęcia czy to już jakiś syndrom singla? Chyba tak, brakuje mi kogoś obok siebie, tak abym "świata" poza tą osobą nie widział, póki co nie widzę "kontynentu"- do "świata" potrzeba bliskości.
   Fakt, że się do tego przyznaję jest myślę dobrym znakiem- ponieważ zdaję sobie sprawę ze swoich minusów. Jak się odzwyczaić? Co zrobić by nie być nadmiernie idealną osobą dla wszystkich? By stać się księciem dla tej jednej jedynej osoby? No i w końcu... Proszę Was... napiszcie gdziekolwiek chcecie odpowiedź na to pytanie:

   Czy gdybym nie był taki jaki jestem, tzn. gdybym podchodził do Was bardziej z dystansem, jak zwykły kumpel... to czy zadowoliłoby Was to? Lubilibyście mnie tak samo?

Z danej chwili...

Piszę by uspokoić niecierpliwych :) 
Dodam wkrótce (myślę, że dziś) coś nowego- znowu niestety to będą moje żale do własnej osoby, ponieważ dziś rano ktoś mnie zlał lodowatą wodą i ściągnął na ziemię.
To wszystko będzie negatywnym podejściem do siebie samego, ale zdam się na odwagę i napiszę.
Może już wspominałem i dla niektórych nie będzie to zaskoczenie- zobaczymy.

PS. nie... nie jestem staruszkiem podającym się za 24 latka :]

Zatem... do później.