piątek, 10 października 2014

ZAINTERESOWANIE NR 2

   Wspominałem już, że mam obsesję na punkcie zjawisk paranormalnych, wampirów i wgl. ezoteryki. Pora opowiedzieć o innej obsesji. Uwielbiam zabytki i wszelką spuściznę... pozostałości dawnych epok itp. Nie wiem jak to do końca nazwać bo nie tyczy się to tylko architektury.
Doceniam wszystko to co z biegiem lat przetrwało do dziś, a jeszcze bardziej to co nie zostało w nadmiernym stopniu odrestaurowane. Co najbardziej mnie kręci? Między innymi ruiny. Ruiny zamków, bunkrów, stare szpitale (najlepiej psychiatryczne), osady, obozy koncentracyjne itp. Oczywiście jak wspomniałem, nie mogą one być tak bardzo odnowione. Zwracam uwagę na to by były one jak najbardziej naturalne, pozostawione tak, jak podczas ich opuszczenia. Oczywiście sama natura wiele robi, człowiek też chcąc zachować zabytki w pewnym stopniu musi im "pomóc". Nie twierdzę, że to źle.
   Weźmy np. zamki. Najbardziej znana budowla tego typu w Polsce to oczywiście Malbork. Owszem, robi wrażenie... jednak dla mnie nie wygląda on jak pozostałość po czasach świetności krzyżaków. Wygląda jak mój kościół z cegły, który mam 10 min drogi od mojego domu.

                                                       Dla tych co nie wiedzą ._. Malbork.

                                                                                     Mój kościół. 

No dobra... może nie do końca wyglądają tak samo. Co nie zmienia faktu, że wolę oglądać ruiny niż zamki w dobrym stanie. Oto co podziwiam:
                        

   Można pomyśleć, że zwariowałem... ale lubię obozy koncentracyjne. Dlaczego? A no dlatego, że w swojej ekspozycji mają prawdziwe przedmioty używane w tamtych czasach. Widzę buty noszone przez więźniów, widzę ich odzież, włosy zgolone przez Niemców. Patrzę na dziurę po kuli w murze, widzę krematorium ze śladami sadzy- widzę prawdę, nie coś co zostało zrobione na potrzeby turystyki. Nie będę tu wklejać zdjęć z obozu ale są one jednym z dwóch powojennych pozostałości, które mnie ekscytują. Drugą spuścizną są bunkry. Sama myśl, że znajduję się przed czymś co dawniej było ostrzeliwane, co stanowiło ochronę i było kłębowiskiem żołnierzy przyprawia mnie o dreszcze. Pomyślcie tylko... Wilczy Szaniec:


 Miejsce gdzie urzędował sam Hitler, gdzie dokonano na niego zamachu. Widzę mury, które on widział, dotykam może tego samego co on. Nie żebym go wielbił czy coś... ale sam fakt, że znajduję się w tym samym miejscu jest niezwykły. 

Podobne odczucia mam z wspomnianymi obozami czy osadami. Powiem Wam, że jako dziecko przeżyłem wielki szok gdy dowiedziałem się, że sławny Biskupin został tak na prawdę w większym stopniu odrestaurowany. W podstawówce podniecałem się tą osadą i myślałem, że oglądam coś co po prostu zostało po Popielu. Właściwie to prawdziwe są pale wystające z ziemi przed... "ogrodzeniem".

   Wiecie co nie zostało naruszone? A przynajmniej nie w dużym stopniu? Prypeć. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Mało kto miał ochotę na narażenie się promieniowaniu powstałym po katastrofie w Czarnobylu. Oglądanie filmów dokumentalnych i zdjęć wywołuje u mnie ciarki:






Opuszczone miasto, wygląda tak jak je pozostawiono tuż po katastrofie. Miasto rodem z horrorów.

Po tym wpisie będę mieć w nocy chyba koszmary hah. Kończąc napiszę, że do tej dziedziny moich "fantazji" należą też kości i stare przedmioty. Pochwalę się, że podczas remontu strychy u nas w mieszkaniu odkopałem za belką gazetę niemiecką z 1939 roku z zawiniętymi w nią guzikami z polskiego munduru. Jeśli je znajdę (nie wiem gdzie to upchaliśmy, a było w wiadomym mi miejscu...) to zrobię zdjęcie i wstawię na bloga. :)

Na tym kończę ten rozwlekły wpis i o śnie, który obiecałem... napiszę jutro. Buźka!