Część osób, pewnie większość (biorąc pod uwagę małą frekwencję na blogu) wie o tym z GG. Możliwe jest, że bloga czytają też inne osoby i nie podzieliłem się z nimi tą informacją.
Otóż było tak...
W środę wieczorem czułem już dziwne pieczenie w gardle, to była taka cisza przed burzą. Wziąłem sobie zapobiegawczo tabletkę do ssania i zasnąłem. W czwartek rano obudziłem się już z potwornym bólem gardła, który mi się kojarzył z ostatnio przebytą anginą. Każdy oddech i każde przełknięcie śliny było nieprzyjemne. Poszedłem do pracy i z każdą godziną było coraz gorzej... do tego cieknący i męczący katar. Od samego wycierania miałem podrażniony nos, wyglądałem mniej więcej tak:
Oczywiście wszyscy zaraz mi radzili bym się kładł, bym szedł do lekarza itd. wiadomo... Muszę przyznać, że mnie jednak przekonali. Skorzystałem z tego, że miałem przed sobą tylko piątek, wziąłem urlop i wydłużyłem sobie weekend by się podleczyć. Tak też w piątek leżałem w łóżku u brałem wszystko co tylko mogłem i co uważałem za skuteczne. Wymienię w skrócie:
- mój tzw. eliksir zdrowia: zaparzyć pół szklanki herbaty, dodać zimnej wody (lub zrobić cały kubek herbaty i czekać aż ostygnie), dodać 1/2 łyżeczki miodu, 1 cm imbiru przeciśniętego przez praskę i płaską łyżeczkę wit. C w proszku (kw. askorbinowy) - o tym wspominam w innym wpisie: wit. C
- inhalacja z olejkiem typu: Inhalol lub Olbas Oil czyli mieszanka mentolu, eukaliptusa i innych olejków, które przeczyszczają zatoki i ułatwiają wydalenie wszelkiej wydzieliny.
- płukanie gardła: typową szałwią lub kropelkami Salviasept zmieszanymi z ciepłą wodą.
- picie ciepłego napoju Gripex Zatoki lub Ibuprom Zatoki. Tu przyznam się... zaliczyłem przypadkową wpadkę. Pamiętałem, że rok temu brałem coś na zatoki i mi to pomogło. Ubzdurałem sobie, że był to właśnie Gripex... okazało się, że Ibuprom. :) Jednak nie zawiodłem się i na Gripexie. Świetnie udrożnia drogi oddechowe i odpycha zatkany nos w jakieś... 10-15 min. Przez całą noc, aż do rana mogłem swobodnie oddychać. Jeden szczegół... lek ten powoduję lekkie pobudzenie, rozszerzenie źrenic i takie uczucie... no określę to tak jak by się wypiło jedno piwo (w zależności jak na kogo taka ilość % działa). Nie chodzi tu właśnie o takie stan upicia się, tylko lekkie podpicie. Nie kręci się w głowie czy coś podobnego tylko skupienie się i skupienie wzroku w jednym miejscu jest trudne... takie lekkie ogłupienie występuje.
Zdziwiło mnie to, że nie miałem takiego odczucia po Ibupomie Zatoki. Sprawdziłem ulotki i okazało się, że w Gripexie jest 60 mg pseudoefedryny (tego co odpycha zatkany nos) czyli dwa razy więcej niż w Ibupromie. Więc wszystko jasne. :)
- krople do nosa Vicks: gdy z jakiś powodów nie chciałem się "naćpać" Gripexem w ostateczności obdarowałem się jedną dawką tych kropelek. Są niemożliwie skuteczne, naprawdę... od razu odpychają nos. Gorzej jak spłyną do chorego gardła, wtedy to troszkę... szczypie.
W sumie to by było tyle, do tego 2 dni leżenia w łóżku. Wszystkie te specyfiki brałem na zmianę, w sumie dziennie było to tak: 3 razy taka herbatka z witaminą i imbirem, 2 razy inhalacja, rano i wieczorem Gripex, no i między tym płukanie gardła (jakieś 3 razy). Wszystko w mniej więcej równych odstępach, tak że wszystko się przeplatało.
Już następnego dnia czułem poprawę, gardło mniej bolało. Kolejnego dnia czułem, że powiększone węzły chłonne wracają do normalności. Później ból gardła ustąpił.
Teraz czuję się już niemal tak jak przed przeziębieniem. Jedyne co mi zostało to lekki katar, nie mam zapchanego nosa ale co jakiś czas muszę sobie... wydmuchać to i owo. :)
Jeśli złapie Was przeziębienie spróbujcie tego. Naprawdę polecam... i 2 dni leżenia w łóżku chyba też potrafią zdziałać cuda. Polecam!