Kolejny post miał być weselszy... niestety tak się złożyło, że nie jest. Wiecie jakie to uczucie gdy człowiek chce zmienić swoje zachowanie bo wie, że źle postępuje ale powtarza ciągle te same błędy?
Bo ja wiem. Drażni mnie to bardzo i nie mogę się z tego "wyleczyć"! Nie potrafię się przestawić, jestem nadmiernie miły dla wszystkich, a osoby ważne dla mnie skaczą sobie do gardła. Wszystko to z mojej winy. Mam przyjaciół i mam osoby, w których się zauroczyłem... zakochałem. Dla mnie słowo pewne słowa, choć te same, mają różne znaczenie w zależności od sytuacji i osoby, do której się odnoszą.
Nie każdy to rozumie i to właśnie te momenty, w których sielanka się kończy, Wyrzuty, smutki i zazdrość- pojawiają się ni stąd ni zowąd.
Dlaczego taki jestem? Jedyne wytłumaczenie jakie mam to brak faktycznego i realnego związku. Nie potrafię, nie chcę się ustatkować. Jak widać nie chowam tego w sobie, nie udaję, że jestem idealny. Otwarcie przyznaję- jestem idiotą.
Jednak z tego wszystkiego najciekawsze jest to, że każda kolejna osoba zapewnia mnie, że jest inna i tak nie postąpi. Powiem szczerze... odpuściły sobie mnie już 4 osoby poznane w internecie i 2 poznane realnie. Moja zazdrość i ich zazdrość nie sprzyjały dalszej znajomości. Dlatego czasem mam ochotę zupełnie zniknąć i nie nawiązywać kontaktów z nikim :(
Kocham Was wszystkich, każdego w inny sposób... jedni wzbudzają we mnie poczucie troski, opieki, inni pożądanie, a jeszcze inni zamieniają mnie w totalnego romantyka. Miłość ma różne oblicza i chciałbym otwarcie o tym pisać- niestety kończy się to kłótniami, wypominaniem i scenami zazdrości.
No co ja poradzę, że łatwo mną zawładnąć, szybko ulegam i się przywiązuję.