Jejku jak dawno mnie tutaj nie było. Kompletnie opuściła mnie wena na pisanie. Może trudno w to uwierzyć ale ja chcę pisać... problem w tym, że nie mam o czym. Post "Z danej chwili..." jest tym postem, w którym mogę napisać cokolwiek, niekoniecznie coś tematycznego i porywającego. Dlatego o wiele prościej mi się go pisze. :) Zatem do dzieła. Siedzę właśnie w pracy (tak nie mam teraz nic konkretnego do roboty) i czekam na śniadanie. Coś mi się zdaje, że czekają mnie leniwe trzy dni ale trudno- po środzie zawsze przychodzi? Piątek! Tak jest, druga część tygodnia zawsze szybko zlatuje. Mam nadzieję, że w weekend wreszcie dośpię nieco dłużej niż do 5. Tak mi się ciężko wstaje w tym tygodniu... Otwieram oczy i jest ciemno, mam wielką ochotę przewrócić się na drugi bok i zasnąć. Niestety nie jest mi to pisane od pn-pt. Ale oczywiście złośliwość jest wszechobecna w naszym życiu i w weekend po 5 będę wyspany jak nigdy. :/
No dobrze ale nie będę zapeszać. Zobaczymy za kilka dni.
Mam jeszcze w głowie pewną sprawę, którą chciałbym poruszyć ale nie wiem jak się za to zabrać. Ostatni tydzień był przygnębiający, ten zaczął się obiecująco, jednak ktoś o imieniu Którego Nie Będę Wymieniać zrobił znowu przerwę w kontaktowaniu się ze mną. Moje wesołe uszka, które postawiłem kilka dni temu znowu trochę opadły. Jak poczuje się lepiej i wróci do domu to ma mi je natychmiast postawić! :)
Ciągle myślę też o przeszłości i brakuje mi też innych osób, Których Imienia Nie Wolno Wymawiać. Jestem ciekaw ile z tych osób wgl. śledzi to co piszę, a ile o mnie zapomniało. Chciałbym by się odezwały. Tyle...
Kurde... muszę w końcu napisać jakiś bardziej treściwy wpis.