Godzina 7 rano, siedzę sam w biurze i słyszę pukanie do drzwi. Otwieram a tam nasza pani sprzątaczka... blada jak ściana, z ciężkim oddechem. Wypowiedziała tylko słowa: Czy może pan zadzwonić po karetkę? Zaraz dobiegłem do biurka, chwyciłem za tel i wpisałem 112, w momencie gdy usłyszałem jak kobieta osuwa się na podłogę. Przez telefon podałem adres, okoliczności w jakich dzwonię i dane osoby wymagającej pomocy. Poczułem ulgę gdy usłyszałem- zgłoszenie przyjęte.
Wróciłem do pani, podałem wodę i tkwiłem przy niej aż nie przyjechali. Z minuty na minutę było jej coraz lepiej. Wiecie co się stało? Przenosiła zapakowaną umywalkę- bóg wie po co... i ją upuściła na stopę. Bolała ją, zobaczyła krew i zaraz zrobiło jej się słabo. Nerwy, emocje i panika wzięły pewnie górę. Ciśnienie podskoczyło i kobieta odpływała.
Gdy ratownicy dojechali okazało się, że ma złamanie, zabrali ją do szpitala. Pomyślałem sobie wówczas, że niby tylko złamanie, a same skutki uboczne tj. duszności, niepokój, ciężki oddech, podwyższone ciśnienie... były bardziej niebezpieczne. Sam byłem zdenerwowany gdy dzwoniłem, a co dopiero ona. Na szczęście ją zabrali i później jak się dowiedziałem... była już w domu.
Wiecie co było dla mnie miłe? Jej słowa gdy odchodziła z ratownikami: "Dziękuję panu:"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz