niedziela, 31 sierpnia 2014
sobota, 30 sierpnia 2014
POWROT DO TEGO CO BYLO
Dlaczego powrót do przeszłości? Wspominałem kilkakrotnie o tym, że piosenki przenoszą mnie w czasie i przypominają mi o różnych rozdziałach w moim życiu. Tak też było i dziś. Słuchałem piosenki, która leciała w radiu, a mianowicie: Bryan Adams- Everything I do.
Słuchając jej od razu na myśl przyszedł mi filmik, który niegdyś zrobiłem. Postanowiłem go tutaj pokazać... uważam, że pasuje do klimatu. Zrobiłem go dość dawno, z myślą o pewnej osobie- ale to już nie istotne i nie ważne.
Oto on:
Jak to w życiu bywa, a zwłaszcza w moim... są wzloty i upadki. Po filmiku, który zamieściłem wyżej zrobiłem kolejny, już w nieco smutniejszym klimacie. Również był on tematyczny, tak się czułem i postanowiłem to przelać na taką oto prezentację:
Lubię okazywać uczucia przez takie filmiki, piosenka i zdjęcia tworzą zgraną całość. Nie żałuję poświęconego im czasu, przepadam za ich tworzeniem ale przede wszystkim pozwalają mi wrócić myślami do dalekich przeżyć.
piątek, 29 sierpnia 2014
Z danej chwili...
Hura! Dziś piątek, przede mną nie tylko weekend ale też 2 tygodnie urlopu.
Cieszy mnie bardzo ta myśl i choć nigdzie nie wyjeżdżam to dłuższe leżenie, bycie niezależnym od nikogo oraz wolna wola mi się przydadzą. Teraz gdy się budzę po 5 jest dość ciemno i naprawdę nie chce mi się wstawać. Zapewne będę się budzić o tej godzinie z przyzwyczajenia, ale odwrócę się na drugi bok i ponownie zasnę. Jak długo będę spać? A no tak długo aż mnie Drops nie obudzi- 7? hah
Mając w głowie przekonanie, że urlop już tuż tuż... nie chce mi się tu siedzieć.
W tym roku trafiło się tak, że gdy ja zaczynam urlop większość ludzi kończy wakacje. :) Mam jednak nadzieję, że nie będziecie tak zapracowani i pochłonięci nauką. Znajdziecie chwilkę dla mnie prawda? Może ktoś chce bym go budził? :D Zrobię to z przyjemnością. Będę również umilać czas w szkole c:
Nie zostawię Was.
A no właśnie...
Ostatnio, tj. od jakiś 2 tygodni mam problemy z internetem, przerywa, nie łączy- podobno jakaś awaria... Mam nadzieję, że nie będzie ona kłopotliwa tak jak do tej pory :/
środa, 27 sierpnia 2014
MOJE ZWYCZAJNE DNI
Wiecie... monotonia jest męcząca, nudna i mało urozmaicona. Najgorsze jest to, że się do niej przyzwyczaiłem- nie lubię tego. To niemal choroba! Nie będę się żalić bo nie mam z czego, zaakceptowałem to i po części chyba mi z tym dobrze. Przeszkadza mi jedynie to, że w przypadku gdy KTOŚ lub COŚ wtargnie w mój plan dnia i naruszy tę monotonię... oj... tak... wówczas czuję rozdrażnienie (w przypadku gdy jest to coś co muszę zrobić, a nie do końca chcę).
Oczywiście przyjemna zmiana i inna tego typu czynności są jest jak najbardziej mile widziane. Tylko te inne musowe wtargnięcia w mój rozkład nie są przeze mnie dobrze znoszone. Nie wtedy tego uczucia i robię to jak najszybciej by nadrobić czas i wrócić na odpowiedni "tor i pozycję". Zacząłem to odczuwać gł. w pracy, gdy wracając z niej musiałem iść coś załatwić :/ Ciągle zerkam na zegarek... Nie robię tak tylko wtedy gdy mam wolny dzień, np. bo wiem, że robię to co chcę i mam cały dzień na to.
Gdy chodziłem do szkoły miałem to samo... dzień zaczynał się dopiero po powrocie z niej i jak najszybciej chciałem go rozpocząć. Do tego dochodziło jeszcze odrabianie lekcji i nauka więc nie było tak kolorowo jak teraz.
A jak wygląda mój dzień? Schemat jest bardzo prosty:
- 5:25 budzę się
- 6:00 wychodzę z domu
- 6:30 przychodzę do pracy
- 14:30 wychodzę z pracy
- 15:20 lub 15:40 (zależy czy po pracy muszę coś wysłać) wchodzę do domu
- jem obiad
- siadam na dupie i oglądam TV z tel w ręce
- kręcę się po domu, czasem włączam komputer
- może 2 razy w tygodniu gdzieś jadę (sklep, działka itp.)
- wieczór: TV i tel
- ok. 21:00 idę się kąpać
- kładę się do łóżka, tel w rękę
- zasypiam przed 22:00
Fascynujące prawda? :) Nic nie robię, a jednak jak coś mi się wmiesza to mi przeszkadza.
Jak mam się tego przyzwyczajenia pozbyć, nie mam pojęcia. Nie panuję nad tym i gdziekolwiek pójdę sam z konieczności tzn. sprawy związane z pracą, spotkanie czy coś zaplanowanego z góry to zawsze chcę jak najszybciej to zrobić i wracać do siebie. Nie lubię też wiedzieć wcześniej, że coś mam zrobić bo myślę o tym przez kilka dni np. muszę iść do lekarza w czwartek i koniec! Musiałem iść do PUP we wtorek- musiałem! Grr...
Oczywiście przyjemna zmiana i inna tego typu czynności są jest jak najbardziej mile widziane. Tylko te inne musowe wtargnięcia w mój rozkład nie są przeze mnie dobrze znoszone. Nie wtedy tego uczucia i robię to jak najszybciej by nadrobić czas i wrócić na odpowiedni "tor i pozycję". Zacząłem to odczuwać gł. w pracy, gdy wracając z niej musiałem iść coś załatwić :/ Ciągle zerkam na zegarek... Nie robię tak tylko wtedy gdy mam wolny dzień, np. bo wiem, że robię to co chcę i mam cały dzień na to.
Gdy chodziłem do szkoły miałem to samo... dzień zaczynał się dopiero po powrocie z niej i jak najszybciej chciałem go rozpocząć. Do tego dochodziło jeszcze odrabianie lekcji i nauka więc nie było tak kolorowo jak teraz.
A jak wygląda mój dzień? Schemat jest bardzo prosty:
- 5:25 budzę się
- 6:00 wychodzę z domu
- 6:30 przychodzę do pracy
- 14:30 wychodzę z pracy
- 15:20 lub 15:40 (zależy czy po pracy muszę coś wysłać) wchodzę do domu
- jem obiad
- siadam na dupie i oglądam TV z tel w ręce
- kręcę się po domu, czasem włączam komputer
- może 2 razy w tygodniu gdzieś jadę (sklep, działka itp.)
- wieczór: TV i tel
- ok. 21:00 idę się kąpać
- kładę się do łóżka, tel w rękę
- zasypiam przed 22:00
Fascynujące prawda? :) Nic nie robię, a jednak jak coś mi się wmiesza to mi przeszkadza.
Jak mam się tego przyzwyczajenia pozbyć, nie mam pojęcia. Nie panuję nad tym i gdziekolwiek pójdę sam z konieczności tzn. sprawy związane z pracą, spotkanie czy coś zaplanowanego z góry to zawsze chcę jak najszybciej to zrobić i wracać do siebie. Nie lubię też wiedzieć wcześniej, że coś mam zrobić bo myślę o tym przez kilka dni np. muszę iść do lekarza w czwartek i koniec! Musiałem iść do PUP we wtorek- musiałem! Grr...
Jestem dziwadłem, sam się przyznaję. Teraz uciekniecie ode mnie haha
Muszę pomyśleć nad czymś ciekawszym do pisania bo pierdoły już wypisuję...
sobota, 23 sierpnia 2014
Z danej chwili...
Mam kanarka na głowie... przyleciał jak dodałem poprzedni wpis - on ze mną został.
...
Jak się wyleczyć z tej "choroby"? Jak się nie zakochiwać, jak nie ranić, jak być odważniejszym?
Nie potrafię znaleźć na to leku od 6 lat...
czwartek, 21 sierpnia 2014
HE HE HE
JUŻ KOŃCÓWKA WAKACJI! :D
Większość pewnie już przygotowana na radosny wymarsz do szkoły, podręczniki kupione, zeszyty też... Jej jak się cieszę, że kolejny rok mnie to nie dotyczy :) Współczuję... dlatego też piszę ten żartobliwy i droczący się post? Tak xD
Został jeszcze ponad tydzień, wykorzystajcie go. Jak na złość pochwalę się, że od 1 września to ja mam urlop, w prawdzie na 2 tygodnie ale zawsze się polenię. Gdyby ktoś chciał mogę napisać coś miłego podczas gdy ta osoba będzie siedzieć w szkolnej ławce... coś takiego jak... POZDROWIENIA Z URLOPU: Cinuś ^u^
Tak piszę dla żartu ale są takie osoby, które cieszą się z pójścia do szkoły- spróbuję zrobić o tym ankietę na blogu. Jeśli to czytasz to proszę zagłosuj :)
Gdyby komuś umknęło i nie doczytał, napiszę jeszcze raz c:
JUŻ KOŃCÓWKA WAKACJI! :D
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
SLUB I PO SLUBIE
Wróciłem po niemal 4 dniach rozłąki z internetem hah!
Weekend mogę uznać za udany- zwłaszcza niedzielne popołudnie. Nie chcę się w szczegóły wdawać, bo mało kogo to obchodzi ale... było dużo pyszności. Pojadłem, popiłem i pogadałem.
Jestem dziś lekko "nie swój", ale nie można tego nazwać kacem.
Nie spałem zbyt dobrze w nocy z soboty na niedzielę i jestem trochę wymęczony- jedna noc w swoim łóżku to jeszcze za mało by wrócić do normy. Wiecie jak jest: wszędzie dobrze ale w domu najlepiej.
Cieszę się, że mogłem tam być i chyba żałuję, że nie pojechałem na wesele- ale nie mogłem odmówić pannie młodej przysługi. Dostałem wynagrodzenie. :) Zauważyłem, że ten weekend o wiele dłużej trwał. Zwykle przeleci i z piątku robi się zaraz poniedziałek, tak jest gdy nic się nie robi i weekend wygląda jak każdy inny. Tym razem było zupełnie inaczej, może to też zasługa wolnego piątku? Pewnie tak, w końcu weekend się wydłużył.
No ale teraz trzeba wrócić do rzeczywistości ale nie na długo. Za dwa tygodnie biorę urlop, więc szczęśliwie odliczam dni c: Pytanie co będę robić...
piątek, 15 sierpnia 2014
wtorek, 12 sierpnia 2014
JA, MOJA PASJA I NIEZROZUMIENIE INNYCH
Pomysł na tego posta jest bardzo świeży. Wpadłem na niego wczoraj podczas rozmowy z... mamą. Podzieliłem się z nią czymś co mnie ciekawi od zawsze. Otóż wczoraj w pracy przeczytałem ciekawy artykuł o pochówkach wampirycznych i zanotowanych takowych przypadkach w Polsce. Opowiem o tym niżej, najpierw chciałem się podzielić z kolejnym rozczarowaniem ze strony bliskich i nie tylko.
Brakuje mi w moim otoczeniu osób, z którymi bym mógł pogadać na podobne tematy. Nie mogę się nikim podzielić niezwykłymi historiami, legendami czy niewyjaśnionymi powód? No właśnie... wyszedłbym na niedojrzałego dzieciaka, ze zbyt bujną wyobraźnią. Tak właśnie jestem widziany w oczach domowników- bo z przyjaciół nikt jeszcze nie miał odwagi powiedzieć, że jestem dziwny czy zdziecinniały. Oni owszem, słuchają mnie, wtrącą kilka zdań ale nie rozwijają tematu- rozumiem, może nie są tak "wtajemniczeni" jak ja.
Czasem samo wysłuchanie z nutą zaciekawienia wystarczy, to mnie w minimalnym stopniu zadawala.
Wracając do tego niezrozumienia, w domu postanowiłem opowiedzieć mamie to o czym czytałem, z początku słuchała, jednak gdy zacząłem dokładniej opisywać to spotkałem się z taką rekacją, cytaty:
"dobra już, bez takich szczegółów", "tylko w pracy mi poruty nie rób i nie opowiadaj takich bredni innym", "mam wrażenie, że ty jesteś jeszcze taki dzieciak i czasem masz dziwne tematy" itp.
Jej odpowiedź przekonała mnie, że faktycznie nie warto dzielić się takimi tematami z osobami poważnymi i wielce dojrzałymi- i tak nie spotkam się ze zrozumieniem. Większość może nie powiedziałaby mi tego wprost ale z pewnością pomyślałaby o mnie jak o kimś zwariowanym.
Taki jest świat dorosłości, a ja wcale nie czuję potrzeby zmieniania się w takiego oprycha bez fantazji i wyobraźni.
Chciałbym się chociaż z Wami podzielić tym czym z niepowodzeniem podzieliłem się mamie.
Jak wspomniałem tematyka dotyczy wampirów, pewnej choroby jak i samych pochówków owych nadzwyczajnych stworzeń.
Jak zapewne wiecie najsławniejszym wampirem był słynny Drakula- stał się legendarną postacią literacką rozpowszechnioną przez Brama Stokera. Czy rzeczywiście istniał? Tak. W rzeczywistości znany był jako książę Wład Palownik. Jego (moim zdaniem znane) zdjęcie zamieszczam niżej.
Pytanie czy był prawdziwym wampirem znanym z filmów i książek? Jak donosi wiele źródeł, nie był. Cierpiał na rzadką chorobę- i w tym miejscu rozpoczyna się kolejny wątek, który mnie ciekawi.
Porfiria, bo o tej chorobie mowa charakteryzuje się min.: wrażliwością na promienie słoneczne (nadmierne promieniowanie wywołuje efekt spalonego naskórka), cofaniem dziąseł (co w efekcie powoduje nadmierne odkrycie i uwydatnienie zębów, zwłaszcza kłów), ciemnienie zębów (niekiedy nawet ich zaczerwienienie).
Jest to choroba krwi, spowodowana zaburzeniem działania pewnego enzymu (nie wnikam w już w sprawy medyczne) i w ostrym stadium objawia się również łaknieniem na krew.
Wszystkie te objawy pasują do charakterystycznych cech legendarnych wampirów- stąd postać Włada stała się podstawą do stworzenia Drakuli i całego kultu związanego z tą "rasą".
Osoby dotknięte porfirią.
Tyle o samej genezie wampirów i rzadkiej chorobie, która mogłabyś wyjaśnieniem pradawnych legend. Dawniej medycyna nie była tak rozwinięta i jak myślę, że mogło dojść do często zapewne błędnego posądzania kogoś o wampiryzm. No, a jak się to kończyło? Wszyscy wiemy, wampirów się pozbywano. Trzeci temat uważam za otwarty.
Pochówki wampiryczne są dość charakterystyczne i myślę nawet, że sam umiałbym rozpoznać czy odkopane szczątki należały do wampira. To, że wampira można zabić przez przebicie jego klatki piersiowej, serca kołkiem osinowym wie niemal każdy. Zainteresowało mnie nie tyle ich zabijanie co faktyczne postępowanie ze szczątkami zmarłej osoby, która była podejrzewana o bycie wampirem. Czemu służyła ingerencja do wnętrza grobów? W dawnych czasach wierzono, że wampiry powstają z martwych- temu też miało to zapobiec.
Oto jak się postępowało ze zwłokami zakołkowanego wampira:
- obcinano mu głowę i układano obok ciała lub najczęściej wkładano ją między nogi
- w usta wpychano czosnek (który podobno odstraszał wampiry), cegłę lub kawałek srebra.
- podcinało się ścięgna (co miało zapobiec poruszaniu się powstałego z martwych wampira)
Postępowano też w charakterystyczny sposób ze szkieletem:
- odwracano go twarzą do ziemi
- krępowano ręce
- krzyżowano piszczele na klatce piersiowej (zapobiegało wyjściu wampira z grobu)
Takie właśnie przypadki zostały odnotowane w Polsce. Po odkopaniu grobów, archeologom ukazywały się takie właśnie obrazy. Może to i legendy, jednak ludzie musieli brać je do siebie, skoro postępowali ze zmarłymi w taki sposób, w jaki rzekomo można było powstrzymać wampiry.
Brakuje mi w moim otoczeniu osób, z którymi bym mógł pogadać na podobne tematy. Nie mogę się nikim podzielić niezwykłymi historiami, legendami czy niewyjaśnionymi powód? No właśnie... wyszedłbym na niedojrzałego dzieciaka, ze zbyt bujną wyobraźnią. Tak właśnie jestem widziany w oczach domowników- bo z przyjaciół nikt jeszcze nie miał odwagi powiedzieć, że jestem dziwny czy zdziecinniały. Oni owszem, słuchają mnie, wtrącą kilka zdań ale nie rozwijają tematu- rozumiem, może nie są tak "wtajemniczeni" jak ja.
Czasem samo wysłuchanie z nutą zaciekawienia wystarczy, to mnie w minimalnym stopniu zadawala.
Wracając do tego niezrozumienia, w domu postanowiłem opowiedzieć mamie to o czym czytałem, z początku słuchała, jednak gdy zacząłem dokładniej opisywać to spotkałem się z taką rekacją, cytaty:
"dobra już, bez takich szczegółów", "tylko w pracy mi poruty nie rób i nie opowiadaj takich bredni innym", "mam wrażenie, że ty jesteś jeszcze taki dzieciak i czasem masz dziwne tematy" itp.
Jej odpowiedź przekonała mnie, że faktycznie nie warto dzielić się takimi tematami z osobami poważnymi i wielce dojrzałymi- i tak nie spotkam się ze zrozumieniem. Większość może nie powiedziałaby mi tego wprost ale z pewnością pomyślałaby o mnie jak o kimś zwariowanym.
Taki jest świat dorosłości, a ja wcale nie czuję potrzeby zmieniania się w takiego oprycha bez fantazji i wyobraźni.
Chciałbym się chociaż z Wami podzielić tym czym z niepowodzeniem podzieliłem się mamie.
Jak wspomniałem tematyka dotyczy wampirów, pewnej choroby jak i samych pochówków owych nadzwyczajnych stworzeń.
Jak zapewne wiecie najsławniejszym wampirem był słynny Drakula- stał się legendarną postacią literacką rozpowszechnioną przez Brama Stokera. Czy rzeczywiście istniał? Tak. W rzeczywistości znany był jako książę Wład Palownik. Jego (moim zdaniem znane) zdjęcie zamieszczam niżej.
Pytanie czy był prawdziwym wampirem znanym z filmów i książek? Jak donosi wiele źródeł, nie był. Cierpiał na rzadką chorobę- i w tym miejscu rozpoczyna się kolejny wątek, który mnie ciekawi.
Porfiria, bo o tej chorobie mowa charakteryzuje się min.: wrażliwością na promienie słoneczne (nadmierne promieniowanie wywołuje efekt spalonego naskórka), cofaniem dziąseł (co w efekcie powoduje nadmierne odkrycie i uwydatnienie zębów, zwłaszcza kłów), ciemnienie zębów (niekiedy nawet ich zaczerwienienie).
Jest to choroba krwi, spowodowana zaburzeniem działania pewnego enzymu (nie wnikam w już w sprawy medyczne) i w ostrym stadium objawia się również łaknieniem na krew.
Wszystkie te objawy pasują do charakterystycznych cech legendarnych wampirów- stąd postać Włada stała się podstawą do stworzenia Drakuli i całego kultu związanego z tą "rasą".
Osoby dotknięte porfirią.
Tyle o samej genezie wampirów i rzadkiej chorobie, która mogłabyś wyjaśnieniem pradawnych legend. Dawniej medycyna nie była tak rozwinięta i jak myślę, że mogło dojść do często zapewne błędnego posądzania kogoś o wampiryzm. No, a jak się to kończyło? Wszyscy wiemy, wampirów się pozbywano. Trzeci temat uważam za otwarty.
Pochówki wampiryczne są dość charakterystyczne i myślę nawet, że sam umiałbym rozpoznać czy odkopane szczątki należały do wampira. To, że wampira można zabić przez przebicie jego klatki piersiowej, serca kołkiem osinowym wie niemal każdy. Zainteresowało mnie nie tyle ich zabijanie co faktyczne postępowanie ze szczątkami zmarłej osoby, która była podejrzewana o bycie wampirem. Czemu służyła ingerencja do wnętrza grobów? W dawnych czasach wierzono, że wampiry powstają z martwych- temu też miało to zapobiec.
Oto jak się postępowało ze zwłokami zakołkowanego wampira:
- obcinano mu głowę i układano obok ciała lub najczęściej wkładano ją między nogi
- w usta wpychano czosnek (który podobno odstraszał wampiry), cegłę lub kawałek srebra.
- podcinało się ścięgna (co miało zapobiec poruszaniu się powstałego z martwych wampira)
Postępowano też w charakterystyczny sposób ze szkieletem:
- odwracano go twarzą do ziemi
- krępowano ręce
- krzyżowano piszczele na klatce piersiowej (zapobiegało wyjściu wampira z grobu)
Takie właśnie przypadki zostały odnotowane w Polsce. Po odkopaniu grobów, archeologom ukazywały się takie właśnie obrazy. Może to i legendy, jednak ludzie musieli brać je do siebie, skoro postępowali ze zmarłymi w taki sposób, w jaki rzekomo można było powstrzymać wampiry.
Poniżej przykładowe zdjęcia pochówków wampirycznych.
Niestety nie mogłem znaleźć zdjęcia ze skrzyżowanymi piszczelami na piersi- o tym słyszałem w telewizji.
No i sami powiedzcie... czy to nie fascynujący temat? Moim zdaniem to starsi ludzie nie mają wyobraźni i nie chcą zagłębiać się w coś co dla nich jest dziwne i niecodzienne. Mnie zawsze będzie to pociągać, czekam tylko na taką osobę, z którą w cztery oczy o tym pogadam. Chciałbym by ktoś o podobnych zainteresowaniach podzielił się ze mną swoimi doświadczeniami i przekonaniami.
Póki co mam bloga i cieszę się, że mogę z siebie to wszystko wyrzucić- bo czuję się tak jakbym faktycznie komuś o tym opowiadał.
niedziela, 10 sierpnia 2014
WYJDZIESZ ZA MNIE? ...TAK!
Teraz przyznać się! Komu serce podeszło do gardła? hehe Nie... nie biorę ślubu. Zbliża się za to uroczystość mojej rówieśniczki i przyjaciółki.
Nie bez powodu o tym piszę, bo zapewne mało Was to obchodzi. Nie mam pomysłu na prezent, nie musi być to coś super, mega drogiego jak samochód czy bilet na rejs po Karaibach xD Chodzi raczej o coś symbolicznego, coś co się przyda młodej parze przez długie lata. Jakieś pomysły?
Wiem, że najczęściej kupuje się imienne ręczniki, szlafroki, zastawę stołową itp. O coś takiego mi chodzi. Nie jestem doświadczony w planowaniu i kupowaniu prezentów, zwłaszcza na taką okazję.
Byłbym wdzięczny za podsunięcie jakiegoś pomysłu lub choćby ukierunkowanie :)
sobota, 9 sierpnia 2014
DON'T WANT TO CLOSE THE DOOR
Nie chce zamkniętych drzwi
Nie chce poddawać się
Nigdy więcej nie chce walczyć
Omińmy to...
Gdzie ta miłość, którą mamy?
Możemy sprawić, że to przetrwa...
Powiedz mi kim będę?
Powiedz co chcesz robić?
Ponieważ nie mogę żyć
Tak jak tego chcesz...
Wiesz, że nie możemy iść dalej, żyć jak teraz
Czy muszę przez Ciebie płakać?
Czy muszę przez Ciebie płakać?
Więc powiedz mi co wtedy
Gdy nie ma zwycięzcy
Nikt nie zapisuje wyników...
Zacznijmy od początku
Czy możemy sprawić, że to przetrwa?
Z miłością, która mamy..
Nie lubię sytuacji, które zostają niewyjaśnione, nie lubię niedomówień. Jeśli KTOŚ, a jest takowy... ma mi coś do zarzucenia czy wyjaśnienia to niech to zrobi! Zdaj się na odwagę i powiedz mi wszystko co myślisz, nie baw się w podchody.
piątek, 8 sierpnia 2014
OBSESJA NR 2
Przyprawy, mięso, warzywa, sosy, zupy, potrawki, zapiekanki, kanapki, sałatki- mmmm... smaczna obsesja!
Tak jest, uwielbiam gotować. Odkąd pamiętam zawsze wtykałem swoje palce do kuchni. Po prostu to kocham i myślę, że wychodzi mi to całkiem nieźle. Tak jak do deserów nie mam smykałki tak do słonych potraw czuję niemal popęd. Ugotowałem już w swoim życiu niemal każdą potrawę, którą serwujemy w domu na obiady i nadal nie mam dość.
Wszystko kręci się dookoła jedzenia- nie tylko gotuję, uwielbiam też oglądać wszystkie programy kulinarne. No... nie wiem czy wszystkie heh, jednak TV włączam gł. dla niech. Oto co lubię:
- Kuchenne Rewolucje
- Masterchef (każdą edycję)
- Ugotowani
- Pyszne 25
- Doradca Smaku
- Makłowicz w podróży
- Pascal po polsku
- Okrasa łamie przepisy
- Wiem co jem
- Ewa gotuje
- Przez żołądek do serca (rzadko na to t trafiam)
- Gordon Ramsay we własnej kuchni
- Gordon Ramsay we własnej kuchni
... i inne, których nie pamiętam z nazwy :) Moje serce podbiły też inne programy zagraniczne w nieco innym stylu. Nie gotują tam tak często, a raczej opowiadają o kulturze kulinarnej danego kraju. Mowa tu o takich programach jak:
- Niecodzienne Rarytasy z Andrew Zimmern
- Anthony Bourdain bez rezerwacji
Wierzcie mi, sięgam po pilota i włączam te same kanały w poszukiwaniu tych wyżej wymienionych programów. Niestety oglądalność spadła ponieważ bez dekodera, przez kablówkę nie dochodzi mi kanał TLC- a tam leciało większość tych programów. Jednak zawsze pozostaje mi Polsat, TVN, TVP2, TVNStyle i czasem TV4 gdzie gł. Masterchef leci.
To obsesja? Myślę, że tak- zwłaszcza gdy ktoś wchodzi do mojego pokoju z tekstem: "a ty znowu o żarciu oglądasz?". Ja to kocham! Wiecie co robię gdy nic nie ma w TV? hah włączam wtedy YouTube. Tam też mam swoje ulubione kanały, tj.:
- https://www.youtube.com/user/paei100
- https://www.youtube.com/user/SkutecznieTv
- https://www.youtube.com/channel/UCBSgLjVHVzceBW09SHjXLEg
Niektóre teksty są irytujące, wiem ale oglądam to dal przepisów, nie osób które to prowadzą. Codziennie sprawdzam czy jest coś nowego.
- Anthony Bourdain bez rezerwacji
Wierzcie mi, sięgam po pilota i włączam te same kanały w poszukiwaniu tych wyżej wymienionych programów. Niestety oglądalność spadła ponieważ bez dekodera, przez kablówkę nie dochodzi mi kanał TLC- a tam leciało większość tych programów. Jednak zawsze pozostaje mi Polsat, TVN, TVP2, TVNStyle i czasem TV4 gdzie gł. Masterchef leci.
To obsesja? Myślę, że tak- zwłaszcza gdy ktoś wchodzi do mojego pokoju z tekstem: "a ty znowu o żarciu oglądasz?". Ja to kocham! Wiecie co robię gdy nic nie ma w TV? hah włączam wtedy YouTube. Tam też mam swoje ulubione kanały, tj.:
- https://www.youtube.com/user/paei100
- https://www.youtube.com/user/SkutecznieTv
- https://www.youtube.com/channel/UCBSgLjVHVzceBW09SHjXLEg
Niektóre teksty są irytujące, wiem ale oglądam to dal przepisów, nie osób które to prowadzą. Codziennie sprawdzam czy jest coś nowego.
Jeśli ktoś zdecydowałby się na ślub ze mną (i gdybym ja się zdecydował) to stawiam jeden warunek...
JA W TYM ZWIĄZKU GOTUJĘ!
środa, 6 sierpnia 2014
DZIWNE PROPOZYCJE
Fajne?
Rozkręcamy się?
Na całego?
Pewnie, tylko z odpowiednią osobą!
Specjalnie wybrałem tą tematykę, bo właśnie zmagałem się z odważnym anonimem na asku. Dziewczyna, którą podobno znam wyskoczyła z propozycją kochania się. Śmieszne? Może i tak, bo zapewne to żart- ale to nie pierwszy i nie ostatni raz.
Nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego od tak, bo ktoś chce... nawet jakbym ja chciał (wyjątek gdyby po drugiej stronie była osoba, z którą jestem).
Seks jest przyjemny i bardzo kusi ale na boga, nie rozumiem tych co szastają swoim ciałem na lewo i prawo. To intymne doznanie, które powinno być zarezerwowane dla właściwych i wyjątkowych osób. Gdybym ja miał wywijać swoim p*n*s*m w stronę każdego to straciłbym poczucie tej wyjątkowości.
Uznacie mnie za dziwaka, pomyślicie: jak facet w XXI wieku może tak pisać i jak może mieć takie podejście do przyjemności? No właśnie może. Jeszcze bardziej nie mogłem pojąć jak mój "znajomy" się zachowywał w stosunku do swoich przyjaciółek. Tak jak leciało, uprawiał z nimi seks- bo one chciały, to dlaczego nie? :/ Męską dziwkę z siebie zrobił, nie wyobrażam sobie gdybym coś takiego zrobił np. z 6 przyjaciółkami: z jedną w pn, z drugą w środę, z trzecią może też w środę jeszcze itd. Seks to nie przytulanie czy spacer.
Szczęka mi także opadła jak inny koleś pytał mnie co sądzę o sponsoringu. Potrzebował pieniędzy i szukał sponsorki, to już zupełne przegięcie. Nic tylko się rozebrać i wystawić na straganie w sobotni poranek przy ryneczku- w sobotę bo wiecie... więcej ludzi w weekend c: [...]
NIE NIE NIE NIE I JESZCZE RAZ NIE.
Proszę by więcej podobne anonimy nie wchodziły na moją przestrzeń z takimi niepoważnymi pytaniami.
niedziela, 3 sierpnia 2014
Z danej chwili...
Upalna niedziela i ja niemalże sam w domu.
Miałem ochotę na piwo, planowałem iść do sklepu i co?
Miałem ochotę na piwo, planowałem iść do sklepu i co?
Burza, grad, deszcz i wiatr. Cinki nie lubią burz ._. Dlatego jak na prawdziwego odważnego samca homosapiens przystało... przeczekam te niekorzystne warunki pogodowe w domu...
Chyba się nawet troszkę przejaśnia, ale nie ma co narzekać- ochłodziło się troszeczkę i przyjemnie powiewa. Krótko pada, wody się zebrało tyle jak przez trzy dni, najwyżej łódką popłynę do sklepu.
Ewentualnie ktoś mnie za rączkę może przeprowadzić.
Subskrybuj:
Posty (Atom)