Tematyka paranormalna interesuje mnie już od bardzo dawna. Lubię horrory, filmy i książki jednak najbardziej uwielbiam historie opowiadane przez znajomych- najlepiej przekazywane bezpośrednio w cztery oczy. Takim osobom niemalże nie można nie wierzyć. Gdy w internecie czytam podobne opowieści nie czuję aż takiego dreszczyku podczas gdy pisze lub mówi mi to znana osoba. Mam wówczas podstawy twierdzić, że to co mi przekazuje jest prawdziwe.
Niestety wciąż mi mało, a osób które doświadczyły podobnych zjawisk brak. W bliskiej rodzinie nie miałem takich przypadków, szkoda bo rodzinie bym ufał w 100%.
Przedstawię 3 krótkie historie- z czego 2 opowiadała mi dobra koleżanka, a 1 opowiadała mi kumpela z pracy. Wspomnę też krótko o swoich dziwnych sytuacjach, które mnie spotkały.
Pierwsze opowiadanie swoje korzenie zapuściło na wsi.
Jeśli coś przekręcę (zwracam się do tej osoby, która mi to przekazała) to z góry przepraszam, spróbuję luki w pamięci wypełnić swoimi zapychaczami.
Jeśli coś przekręcę (zwracam się do tej osoby, która mi to przekazała) to z góry przepraszam, spróbuję luki w pamięci wypełnić swoimi zapychaczami.
Jak wspomniałem działo się to na wsi, gdzie co jakiś czas (raz na rok, latem) było organizowane ognisko- nieopodal sadu. Tamtego wieczoru ona też tam była. Zgromadzeni bawili się, rozmawiali i... znaleźli sobie zajęcie, a mianowicie rzucali opadniętymi jabłkami w ognisko.
Pod koniec zabawy postanowiła już wracać, przechodziła przez pole, ścieżką do domu. Oddaliła się już daleko, sadu nie było widać gdy nagle, zupełnie nie wiadomo skąd upadło jabłko. Nie pamiętam w tym momencie czy spadło z góry, czy ją uderzyło w plecy... w każdym razie na środku pustego pola spadło jabłko. Wszystko mogłoby się wydawać dziecinnym i zmyślonym opowiadaniem, gdyby nie fakt, że nie tylko jej się to przytrafiło. Sama pewnie nie dowierzała, gdy wspomniała o tym znajomemu, który po wysłuchaniu jej potwierdził to zjawisko, co więcej sam tego doświadczył. Znalazł się w takiej samej sytuacji, też po ognisku. Co się tam działo? Klątwa sadownika czy coś? Nie podoba mu się to, że miejscowi organizują tam ognisko i bezczeszczą owoce? Nie mam pojęcia.
Przyznam, że to jedna z dziwniejszych historii i trudno mi było w to uwierzyć... do czasu gdy usłyszałem kolejną niewyjaśnioną i równie niezwykłą historię- ta została już opowiedziana bezpośrednio podczas poruszonej rozmowy na temat doświadczeń ze zjawiskami paranormalnymi.
Koleżanka z pracy wyjeżdżała z rodziną na wakacje... zamykali dom i już schodzili do samochodu. Jak to podczas wyjazdów bywa, zapomnieli o czymś i musiała się cofnąć do domu. Otworzyła dopiero co zamknięte drzwi i weszła do środka. To co tam zastała jest nie do pomyślenia.
Na co dzień w owym pomieszczeniu stało w kącie drzewko, posadzone w dużej donicy. Jednak tamtego razu tak już nie było. Drzewko stało na środku salonu, w pustej doniczce, a ziemia była powysypywana dookoła niej, na dywanie. Przysięgam, że ton głosu jakim opowiadała mi to koleżanka był poważny- nie mogła się ze mnie nabijać, w końcu to nie dziecko, a dorosła osoba.
Jakie było jej wyjaśnienie? Jest zwolenniczką tezy, że zmarli przypominają się po śmierci, gdy ich groby są zaniedbane i dawno nie były odwiedzane. Wiecie co zrobili? Pojechali na cmentarz, zapalili znicze i podobna sytuacja się im nie powtórzyła.
Trzecia historia, którą miałem opowiedzieć jest bardziej psychologiczna i po większym namyśle... niestety nie mogę jej napisać publicznie. Zostałem poproszony o to by nie rozgłaszać tej historii - ewentualnie mogę prywatnie wspomnieć np. na asku, bez publikacji czy gdzieś.
Jeśli chodzi o moje doświadczenie to nie są one tak barwne jak te opisane wyżej.
Nie da się z nich nawet opowiadania stworzyć... Tak więc pierwsze "dziwne coś" zaszczyciło mnie swoją obecnością jakoś w zeszłym roku. Byłem sam w domu i szedłem właśnie do kuchni. Wyciągałem naczynia ze zmywarki gdy nagle usłyszałem szept: Marcin. Na chwilę przerwałem swoją robotę gdy po chwili znowu ten sam głos. Odruchowo odpowiedziałem "co?" - bo przyznam, w duchu modliłem się, że ktoś mi odpowie, już normalnym głosem jakiegoś domownika. Nikt nie odpowiedział, wyszedłem na korytarz... też pusto. Sprawdziłem zaraz drzwi i były zamknięte. Nie wiem co to było, ale wiem jedno- nie przesłyszałem się.
Kurde próbuję sobie przypomnieć jeszcze coś... mam dziurę w pamięci. Wiem, że dotyczy to jakiegoś przedmiotu, który chowałem do szuflady, po czym wychodziłem z pokoju. Wróciłem po jakimś czasie, a on znowu był wyjęty. Niestety nie potrafię sobie przypomnieć o co dokładnie chodziło...
Brzmi może jakbym zmyślał, ale naprawdę tak było- aż dziwne, że mi z głowy uciekło.
Tak więc jak widzicie, są to historie rodem z filmów. Powodują gęsią skórkę i są jednocześnie tak niezwykłe, że można się w tej tematyce zatracić. Uwielbiam to! Wypytuję o takie historie kogo tylko mogę, jednak z marnym skutkiem- za dużo normalnych ludzi dookoła mnie heh Wgl. jestem ostrożny z poruszaniem tej tematyki ponieważ, otaczają mnie ludzie, którzy pomyślą: ten jaki nawiedzony. Nie chcę przestraszyć tych słabych umysłów :)
Wiele bym dał za poważną, otwartą rozmowę pełną podobnych, rzeczywistych historii.
Każdego ranka, każdej nocy. dla męki ktoś na świat przychodzi. Jedni się rodzą dla radości, inni dla nocy i ciemności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz